Słowa dla wierzących

Co szczególnie warto wyjaśnić ludziom wierzącym w Boga?

Image_33

Pragnę wszystkim wyjaśnić, że jako autor opracowania p.t. „Dotyk wieczności” i twórca strony internetowej „ISTOTA”, nie należę do żadnego kościoła, nie wyznaję żadnej znanej w naszym społeczeństwie religii i skupiam wszystkie swoje wysiłki na lepszym poznaniu Boga.

 

Przyznaję, że dawniej, jako członek wspólnoty katolickiej, postępowałem niestosownie wobec ludzi innych wyznań. Uważałem, że wiara kościoła rzymsko-katolickiego jest jedyną prawidłową i prawdziwą wiarą w Boga. Tak naprawdę nie rozumiałem, dlaczego ludzie wiedząc o istnieniu Jezusa Chrystusa oraz wiedząc, że ten Jezus wyznaczył Piotra Apostoła na Swojego następcę, nie uznają autorytetu papieży i nie podporządkowują się nakazom płynącym ze Stolicy Apostolskiej. Byłem tak zacietrzewiony w swoim wąskim widzeniu świata, że czasami traktowałem ludzi wierzących w inną religię niż katolicka jako odszczepieńców, a nawet wrogów.

 

Dopiero po latach doświadczeń zrozumiałem, że Bóg nie wymaga ode mnie wojowniczej postawy, a raczej zrozumienia i akceptacji dla inności religijnej w różnych stronach świata. Pomogły mi szczególnie kontakty z ludźmi innych wyznań. Zrozumiałem, że nie są to jacyś błądzący wyznawcy fałszywych bogów, ale najczęściej są to szczerzy wyznawcy swoich prawd wiary. Ich zasady wiary w Boga były oczywiście różne od moich zasad. Dzięki zmianie mojej postawy poznałem wielu wspaniałych ludzi, których, zamiast krytykować, zacząłem akceptować i podziwiać.

 

Od tego czasu nastąpiły całkowicie spokojne kontakty z przedstawicielami innych wyznań. Zaprocentowało to ogromnym rozszerzeniem mojej wiedzy o różnorodnych poglądach religijnych. Rozpocząłem też poszukiwania wspólnej płaszczyzny zrozumienia dla przezwyciężenia podziałów między religiami.

 

Dlatego, w oparciu o moje doświadczenia, będę stale apelował do ludzi wierzących, z którymi się spotykam, o pełną tolerancję i chęć współpracy z innymi wyznaniami. W ten sposób można tylko wzbogacić swoją wiarę i bardziej zrozumieć Serce Ojca Niebieskiego.

 

Ale ta tolerancja i współpraca jest potrzebna do dużo ważniejszej rzeczy niż wzajemne zrozumienie. Jest potrzebna Samemu Bogu. Dla Niego każdy z nas jest Jego dzieckiem, które dostało się do niewoli szatańskiej. Obecny stan świata jest dla Boga stałym bólem wynikłym z bardzo długiej samotności bez Jego ukochanych dzieci, dla których stworzył ten świat.

Niestety Jezus Chrystus, którego zwycięska misji mogłaby zakończyć ten ból, został odrzucony przez ludzi, a panowanie Szatana nad Jego dziećmi jest dalej kontynuowane.

W tej sytuacji każdy dobry uczynek człowieka zmierzający do utworzenia wspólnej ludzkiej więzi z Bogiem jest dobrym krokiem w stronę zakończenia Jego bólu.

 

Dlatego kieruję te kilka słów do wierzących w Boga.

 

Pierwszą ważną sprawą dla człowieka wierzącego jest decyzja o praktycznym stosowaniu swojej wiary w życiu codziennym w społeczeństwie. Obecnie wydaje się jakby Bóg został prawie całkowicie wyeliminowany z życia codziennego ludzi. Najgorzej moim zdaniem jest w środowisku chrześcijańskim, bo na przykład wśród muzułmanów wyczuwa się większą codzienną więź z Bogiem, z Allachem. Jakoś nie widać w krajach europejskich, aby społeczeństwo wymagało od poszczególnych ludzi manifestowania swojej wiary. W małych społecznościach, na przykład na wsiach, jest to bardziej obserwowane, ale już w większych skupiskach miejskich mało kto interesuje się wiarą ludzi ze swojego otoczenia. Poza oficjalnymi uroczystościami dominujących religii w różnych krajach, mało kto zwraca uwagę na uczestnictwo w życiu religijnym ludzi ze swego otocznia. Trochę więcej wie się o najbliższych członkach swojej rodziny, ale i tu wciąż to pozostaje w sferze prywatności poszczególnych jej członków.

 

Kiedy żyłem w kraju, w którym rządził reżim komunistyczny, to częstym zarzutem wobec władzy komunistycznej był fakt planowego wyniszczania wiary religijnej w społeczeństwie. Ale gdy to samo społeczeństwo wyzwoliło się spod reżimu komunistycznego i zaczęło budować uczciwą demokrację, to ono samo, bez nacisków ze strony władz, usunęło praktycznie Boga ze swego życia codziennego. Słowa z orędzia Jana Pawła II z pierwszej wizyty w kraju komunistycznym „nie lękajcie się”, skierowane do zniewolonych ludzi, dotyczyły właśnie wyzbycia się lęku w przy otwartym mówieniu o potrzebie przebywania Boga w życiu codziennym ludzi.

I to jest to moje praktyczne zmartwienie.

 

Bycie człowiekiem współczesnym nie oznacza automatycznie usunięcie objawów wiary w Boga jako czegoś wstydliwego i niemodnego. W jednym z rozdziałów porównywałem wiarę w Boga z wiarą w istnienie energii, piękna i miłości. Zrobiłem to dlatego, że są to jedne z głównych atrybutów Boga. Wystarczy więc, że połączymy wiarę w energię, w piękno i w miłość z ich Twórcą i wtedy Bóg ożyje w naszym życiu. Wystarczy pamiętać ze świat powstał z energii istniejącej w Bogu, że piękno jest następstwem harmonijnych praw i zasad, które zastaliśmy we wszechświecie z inicjatywy Stwórcy i że prawdziwa miłość ma swoje Odwieczne Źródło. Wtedy obecność Boga będzie czymś prawie namacalnym, tak jak namacalne jest istnienie energii, piękna i miłości. Da to człowiekowi ogromne poczucie więzi z Bogiem i wyzbycie się większości lękowi, o co prosił Papież w swym orędziu.

 

Równocześnie przestrzegam przed wszelką przesadą w eksponowaniu Boga we wszystkim, co robimy na co dzień, bo w naszych społeczeństwach łatwo być oskarżonym o bycie „nawiedzonym”.

Zresztą tych, którzy są autentycznie zaangażowani w propagowanie obecności Boga w życiu codziennym społeczeństw, jest niewielu. Nie mówię tu o duchowieństwie, których chronią instytucje kościelne, ale mówię o świeckich osobach aktywnie angażujących się w odnowę życia duchowego w społeczeństwach. Tacy najbardziej zagrażają ukrytemu „władcy tego świata”, jak go określił Jezus.

 

Świadczy o tym społeczne wykluczanie ludzi otwartych duchowo, prześladowanie i mordowanie reformatorów religijnych, proroków starotestamentowych i wielu założycieli ruchów religijnych. Świadczy też o tym fakt wymordowania apostołów i większości uczniów Jezusa z Nim samym włącznie. To zjawisko trwa zresztą do teraz, bo donoszą nam o tym media publiczne. Szatan nie zostawi w spokoju nikogo, kto mu zagraża. Jest to poważne ostrzeżenia dla każdego, kto chce z nim zadrzeć. Trzeba do tego mieć ogromną wiarę i pewność, że to, co się robi, ma za sobą poparcie strony boskiej wypracowane przez modlitwę.

 

Ci, którzy chcą pomagać z zbawieniu ludzkości, powinni  się liczyć co najmniej ze złośliwą krytyką otoczenia, ze stratą przyjaciół, z wykluczeniem społecznym, a nawet z atakami ze strony członków najbliższej rodziny. To jest cena, którą trzeba być gotowym zapłacić, jeśli autentycznie wprowadza się Boga do społeczeństwa. Może się zdarzyć, że przyjdzie zapłacić najwyższą cenę, cenę życia. Jest to oczywiście sytuacja krańcowa, ale przypominam ją dlatego, aby Boga wprowadzać z rozwagą do naszego otoczenia, szczególnie w sytuacji, gdy to  społeczeństwo już przedtem wyzbyło się Boga.

 

Ale nie lękajcie się. Nie napisałem powyższych zdań o niebezpieczeństwie, jakie wynika z władzy Szatana nad ludźmi i nad naszym światem, aby kogokolwiek przestraszyć. Szatan to przeciwnik, którego nie wolno się bać, gdyż żyjąc w strachu sami stawiamy się w pozycji jego poddanych. Żyjemy obecnie w czasach, gdy jedność z Jezusem i wparcie aniołów zapewnia nam bezpieczeństwo. Oczywiście pod warunkiem, że nie będziemy sami sobie szkodzić złymi czynami naruszającymi prawa i przykazania, które przez wieki przypominały nam takie osoby, jak prorocy, święci i Sam Jezus. W dwudziestym pierwszym wieku słynne biblijne Dziesięcioro Przykazań wcale nie straciły na znaczeniu.

 

Odwaga życiowa nie oznacza tylko braku strachu przed Szatanem, ale również racjonalne zrozumienie śmierci fizycznej. Śmierć ta dotyczy każdego z nas. Wiem, że strach przed śmiercią jest tak powszechny, że tłumaczenie wszystkim, aby nie bać się śmierci, ma niewielką szansę akceptacji. Jednak spróbuję przynajmniej wskazywać przyczyny strachu przed śmiercią.

 

Śmierci boimy się przede wszystkim dlatego, że kończy ona nasz czas ziemski, do którego przyzwyczajaliśmy się przez dziesiątki lat. To jest typowy strach pojawiający się przed każdą nową zmianą, za którą czeka coś nieznanego. Boimy się tego, a nawet boimy się, że po śmierci fizycznej czeka nas nicość i definitywny koniec naszej egzystencji. Dlatego w tym opracowaniu tak dużo miejsca poświęcam na wytłumaczenie, że człowiek jest wieczny i po śmierci fizycznej idzie do konkretnego miejsca, które od początku stworzenia świata było naszym normalnym przeznaczeniem, czyli do świata duchowego. Starałem się wielokrotnie opisywać nasze przeznaczenie, aby właśnie umożliwić każdemu człowiekowi wyzbycie się strachu przed śmiercią.

 

Zdaję sobie sprawę, że strach przed śmiercią odczuwają także ludzie, którzy w czasie życia dokonali wielu złych czynów i krzywd. Tym ludziom wcale się nie dziwią, bo mają o co się bać. Jedyną logiczną radą dla tego typu ludzi jest zastanowienie się nad naprawą skutków swych złych czynów i wyrównanie krzywd. Może te kilkanaście rozdziałów z tego opracowania odniesie jakiś skutek.

 

Nie dziwię się także tym, którzy nagromadzili za życia wiele bogactw i, jak to się popularnie mówi, nie mogą tego wszystkiego zabrać ze sobą na tamten świat.

Faktycznie tak jest i dlatego warto pamiętać, że nawet największe bogactwa, sława czy zaszczyty nie mają żadnego znaczenia w przyszłym życiu w świecie duchowym To, co jest materialne, fizyczne i zewnętrzne absolutnie nie przyda się w świecie duchowym. Szkoda czasu i wysiłków na osobiste bogacenie się.  Ale jak komuś już się to udało, to warto swoje bogactwa użyć dla uszczęśliwienia innych. Pan Jezus radził nawet rozdać wszystkie swoje bogactwa ubogim , ale można to zrobić nie przez bezpośrednie rozdawanie pieniędzy i dóbr, ale przez rozsądne inwestycje w zmniejszenie ludzkiego ubóstwa.

 

Najbardziej strachowi przez śmiercią zapobiega lepsze poznanie Boga. Wielu wierzących uważa, że już wystarczająco zna Boga uczestnicząc w życiu religijnym społeczeństwa. Ja jednak uważam, że warto pogłębić wiedzę o Bogu. Dlatego piszę te teksty, aby ponownie skłonić ludzi do zbliżenia się do Boga i przygotować się na wieczne przebywanie z naszym Ojcem Niebieskim

 

To ponowne wprowadzanie Boga do naszego życia jest również konieczne z uwagi na to, że nasze życie w świecie fizycznym rzutuje w zasadniczy sposób na nasze życie w świecie duchowym. Jak to mówi przysłowie: „czym skorupka za młodu nasiąknie …”. Tam, w świecie duchowym, będziemy właśnie potrzebowali przede wszystkim przeżyć, które dotyczyły naszej więzi z Bogiem. Warto o tym pamiętać i przestać bać się śmierci.

 

 

 

 

 

 

 

 

ISTOTA.NET.PL

Logiczna droga do zrozumienia wieczności w człowieku

Image_index