Świat duchowy – tło konfliktów

Próbuję zrozumieć tło konfliktów między światem duchowym a fizycznym

Image_21

W poprzednich rozdziałach wyjaśniałem już, że człowiek jest jedyną istotą we wszechświecie, która może żyć równocześnie w dwu światach w sposób bezkonfliktowy. Na razie powstała bariera między tymi światami, która wynikła z zerwania kontaktu między ludźmi a Stwórcą. Dlatego zanim przejdę do zauważalnych konfliktów między światem duchowym a światem fizycznym, chcę wyjaśnić, że w obecnej sytuacji ważniejszą sprawą wydaje się być fakt istnienia dwu równoległych światów o przeciwstawnymi panowaniach: świata pod zwierzchnictwem Boga i świata pod panowaniem Szatana.

 

Wyjaśniałem już, że powstał świat duchowy pod panowaniem Szatana, czyli część świata duchowego zwana piekłem. Świat fizyczny pod panowaniem Szatana to oczywiście nasz obecny świat, który dla większości ludzi jedynym znanym światem. Tak naprawdę po dokonaniach Buddy, Mahometa i oczywiście Jezusa, ludzkość żyje na granicy dwu panowań, panowania Boga i panowania Szatana. Przyznaję, że jest to najtrudniejsza sytuacja dla ludzkości.

 

Ci w świecie duchowym, którzy należą całkowicie do sfery panowania Boga, są bardzo nieliczni i, jak już wspominałem, znajdują się w sferze świata duchowego uwolnionej od Szatana w wyniku odkupicielskiego dzieła Jezusa, czyli w raju.

 

Ci, którzy uzależnili się całkowicie do Szatana znajdują się w sferze świata duchowego, która znalazła się poza odkupicielskim dziełem Jezusa, czyli w duchowym piekle. Takich osób wciąż tej sferze przybywa, ale nie jest to jakiś znaczący procent ludzkości.

 

Pozostali, czyli ogromna większość, żyją w stanie pośrednim, jakby na pograniczu dwóch mocy i pod wpływem dwu przeciwstawnych światów.

W pewnym stopniu ten stan jest trochę podobny do sytuacji przedstawionej w filmie braci Wachowskich pod tytułem „Matrix”, ale oczywiście w trochę odmiennej perspektywie.

 

Nasi pierwsi przodkowie po upadku znaleźli się poza właściwym światem, który istnieje dalej i, choć pozbawiony mieszkańców, czeka wciąż na nasz powrót. Może się to stać po całkowitym zbawieniu ludzkości. Na razie na obrzeżach tego świata żyje w raju garstka „współpracowników” Jezusa i ci wszyscy aniołowie, którzy nie upadli wraz z Adamem i Ewą, czyli ogromna ich większość. Wpływ „mieszkańców” raju na naszą rzeczywistość jest niestety mniejszy niż „mieszkańców” duchowego piekła, ale istnieje. Dzieje się to dzięki Jezusowi, który pokazał na Swoim przykładzie, jak wygląda stan życia w dwu światach. Mówiąc do ludzi, że Królestwo Niebieskie jest wśród nich, określał właśnie sytuację, że to On Sam, jako zaczątek tego Królestwa, stoi na Ziemi pomiędzy ludźmi. Po Swoim zmartwychwstaniu Jezus wszedł na moment do piekła w świecie duchowym, aby wyrwać stamtąd mocą Swego osobistego zwycięstwa nad Szatanem tych wszystkich, którzy wypracowali Jego przyjście w okresie Starego Testamentu. Jezus zresztą dalej jest duchowo obecny wśród ludzi, czyli jest obecny w dwu światach: w świecie pod panowaniem Szatana i w świecie pod zwierzchnictwem Boga. Za Nim podążają pozostali „mieszkańcy” raju. Nie wiem, czy każdy z nas ma swojego anioła stróża, ale bardzo bym się cieszył, gdyby tak było. Na wszelki wypadek warto duchowo zwrócić się o to do Jezusa, a nie tylko namawiać dzieci do modlitwy: „Aniele boży, stróżu mój, ty zawsze przy mnie stój….”.

 

Przypominam, że cała ludzkość odziedziczyła od Ojca Niebieskiego część Jego Serca, które jest źródłem naszego sumienia, czyli bezpośredniej świadomości istnienia Bożych praw i zasad. Jest to ta dobra strona naszej osobowości. Upadek Adama i Ewy, zło płynące od Szatana oraz długie istnienie upadłego świata wcale tego nie zmieniło. Zatem nasze sumienie wywodzące się z Serca Boga jest wciąż w sferze należącej do Boga.

Nie zapominam oczywiście o złej stronie naszej osobowości, czyli o tkwiącej w nas upadłej naturze, która została odziedziczona od twórcy tej natury, czyli od Szatana. Stąd moje twierdzenie, że ludzie podlegają wpływowi dwu światów: świata pod zwierzchnictwem Boga i świata pod panowaniem Szatana.

 

Wrócę teraz ponownie do stwierdzenia, że człowiek jest jedyną istotą we wszechświecie, która może żyć równocześnie w dwu światach i chodzi mi o świat fizyczny i świat duchowy. Łatwo taką sytuację przypisać idealnemu światu i ten fakt jest zjawiskiem zrozumiałym w świetle pierwotnych planów Stwórcy. W obecnym świecie ta sytuacja wygląda inaczej, o czym pisałem w poprzednim rozdziale.

Wyjaśniałem też w opisie świata duchowego, na czym polega współpraca między tymi dwoma światami.

 

Ale jak wszyscy widzą ta współpraca nie zawsze przebiega prawidłowo. W tym rozdziale zajmę się właśnie tymi anomaliami, które wynikają z faktu, że żyjemy obecnie w świecie, który odszedł od pierwotnej koncepcji Stwórcy i oczywiście z faktu, że istnieje Szatan oraz piekło w świecie fizycznym i w świecie duchowym.

 

Porównywałem współzależności między osobami fizycznymi na Ziemi a osobami duchowymi w świecie fizycznym do synchronizacji między nadajnikiem a odbiornikiem.

Ta synchronizacja jest czasami zakłócana, właśnie tak jak między niezsynchronizowanym nadajnikiem i odbiornikiem. Jest to kluczowy problem, który należy dokładnie przeanalizować. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy osoba na ziemi odejdzie nawet na krótką chwilę od swego normalnego stanu. Może to się stać w chwili ogromnego załamania lub depresji, w czasie ciężkiej choroby, w czasie krótszej czy dłuższej utraty świadomości albo w chwili ogromnego uniesienia psychicznego. Jeżeli w takim rozkojarzonym stanie „przylepi się” do niego jakaś nowa osoba duchowa ze świata duchowego z poziomem odpowiadającym temu chwilowemu stanowi rozkojarzenia, to powstaje groźny problem.

 

Dla osoby duchowej ze świata duchowego jest ogromnie trudno znaleźć „ziemskiego partnera”, szczególnie krótko po swej śmierci fizycznej. Jeśli nagle znajdzie odpowiednią dla siebie osobę na ziemi i wejdzie we współpracę z nową osobą fizyczną, to nie może się od niej „odczepić”. Ta zła synchronizacja może powstać równie w przypadku członków najbliższej rodziny zaraz po ich śmierci.

 

Gdy człowiek na ziemi, do którego „przyczepiła się” nieodpowiednia osoba duchowa, powróci ze stanu rozkojarzenia do swojego normalnego stanu, może odczuwać bardzo silne rozchwianie osobowości, które jawi się najczęściej złym samopoczuciem, a w skrajnych przypadkach poważną chorobą, zwłaszcza psychiczną, a nawet szaleństwem. Większość chorób umysłowych ma właśnie takie podłoże. Lekarze w szpitalach psychiatrycznych próbują leczyć takie osoby środkami farmakologicznymi osłabiającymi reakcje ciała fizycznego. Przynosi to tylko chwilowe uspokojenie pacjenta niszcząc równocześnie jego biologiczny organizm. Nie jest to więc żadna skuteczna metoda.

 

Najlepiej byłoby „wyrzucić” niezsynchronizowaną osobę duchową z ciała chorego człowieka. Jak już zaznaczałem, jest to dość trudne i taką umiejętność posiadają nieliczni ludzie o bardzo specjalnej i silnej osobowości. Właśnie takie osoby mogą się zajmować „oczyszczaniem” dotkniętych tym zjawiskiem osób.

Można też przez specjalne seanse „spacyfikować” skonfliktowaną obcą osobę duchową. W czasie takiego seansu prowadzonego przez doświadczonego przewodnika duchowego można zrozumieć problemy „przylepionej” osoby duchowej i doprowadzić ją poprzez swoistą edukację do synchronizacji z żyjącym człowiekiem na ziemi albo całkowicie tego człowieka od niej uwolnić. Czasami dobre rezultaty przynosi pokierowanie człowiekiem na ziemi poprzez hipnozę, aby zrozumiał problemy „przylepionej” osoby duchowej i zniwelował różnicę w poziomie synchronizacji na drodze silnej perswazji lub odwrotnie, na drodze akceptacji „przylepionej” osoby duchowej. Warto skorzystać z takiego dobrego przewodnika duchowego lub z osoby, która jest na tyle otwarta duchowo, że rozumie sytuację i jest w stanie pomóc używając swoich zdolności. Nie polecam też podejmowanie prób uwolnienia się z wpływów nie zharmonizowanej z nami osoby duchowej, gdyż możemy nie mieć wiedzy o tej „przylepionej” osobie oraz nie dysponować odpowiednią energią duchową. Jest obecnie całkiem spora grupa takich przewodników duchowych lub otwartych na wiedzę ze świata duchowego terapeutów, że mogą oni pomóc nawiedzonym przez nieprzyjazne osoby duchowe, zidentyfikować je i usunąć, nawet na odległość. Nie ma to jednak nic wspólnego z egzorcyzmem.

 

Dlatego w przypadku, gdy do człowieka „przyczepi się” zły duch lub zła osoba duchowa wywodzące się ze sfery świata duchowego zwanego piekłem, to uwolnieniem człowieka z tej sytuacji powinien się zająć ktoś dysponujący mocą od Samego Jezusa, bo tylko On jest w stanie wówczas pomóc. Właśnie taką moc posiadają niektórzy duchowni specjalnie przygotowani do współdziałania z Jezusem, czyli egzorcyści. Jezus bowiem przez Swoje odkupicielskie dzieło i zwycięstwo nad Szatanem uzyskał moc nie tylko wyciągania ludzi z piekła w świecie duchowym, ale również możliwość uwalniania ludzi na Ziemi spod wpływów tych, którzy w tym piekle przebywają.

Egzorcyzm mogą przeprowadzać tylko naprawdę mocne duchowo osoby z autentycznym powołaniem religijnym, z wielką wiedzą o złych duchach, o samym Szatanie i mocno złączone duchowo z Jezusem.

 

W Internecie zauważyłem reklamującą się osobę jako egzorcystę, a właściwie egzorcystkę. Jest to osoba, rozreklamowana specjalistka od duchów, która równocześnie zaprzecza istnieniu Szatana i diabłów i która twardo twierdzi, że jest egzorcystką. Ręce mi opadają, bo trudno sobie w tej dziedzinie wyobrazić większy zlepek niedorzeczności i sprzeczności. Aż dziwne, że większość ludzi tego nie dostrzega.

Trudno mi poważnie dyskutować z tą panią, dlatego zacznę od małego porównania w formie żartu. Wyobraźmy sobie marynarza pływającego statkiem i nie wierzącego w istnienie oceanu i ryb w nim pływających. Absurd, prawda?

 

A zatem postaram się napisać trochę szersze wyjaśnienie w tej sprawie. Wyrzucanie złych duchów zaczął Sam Jezus, bo miał do tego ogromną moc, a nawet wymuszoną zgodę od samego Szatana. Nic dziwnego, że faryzeusze oskarżali go, że przez Belzebuba wyrzuca złe duchy. Jezus był mężczyzną i upoważnił dwunastu mężczyzn, apostołów, do dysponowania Swoją mocą w walce ze złymi duchami podległymi Szatanowi. Nie umniejszając w niczym kobietom, Jezus nie mógł im przekazać tej mocy, bo nie dane mu było odrodzić żadnej kobiety do Swojego poziomu, co w przypadku kobiety oznacza pojawienie się autentycznej Córki Bożej, równoważnej Synowi Bożemu. W Ogrodzie Eden pierwsza córka Boga przegrała „pojedynek” Lucyferem. Przegrał go wówczas również i Adam, ale Drugi Adam naprawił tę porażkę. A zatem Jezus jest jedynym zwycięzca Szatana. To zwycięstwo miało jednak charakter osobisty i skończyło się tylko zmuszeniem Szatana do odejścia oraz deklaracją konkretnej obietnicy: „Idź precz Szatanie, Panu Bogu będziesz się kłaniał i Jemu będziesz służył”.

Tylko Jezus oraz upoważnione przez Niego osoby, to znaczy apostołowie, następcy apostołów, a także bezpośrednio namaszczeni i przygotowani przez następców apostołów egzorcyści, mogą dokonywać egzorcyzmu. Dlatego jest tak mało egzorcystów. Nie ma co narzekać, że na przykład w Kościele katolickim jest mało egzorcystów (kilku na cały kraj), bo spełnienie niesłychanie trudnych wymagań do bycia egzorcystą jest rzeczą bardzo trudną. Na dodatek tacy egzorcyści muszą być gotowi oddać nawet życie w czasie egzorcyzmu, bo Szatan nie żartuje. Wiedzą o tym dobrze wszyscy egzorcyści.

 

Równocześnie Szatan jest bardzo zainteresowany tym, aby ludzie w niego nie wierzyli. Wielu sławnych teologów i papieży podkreślało fakt, że największym sukcesem medialnym Szatana jest właśnie fakt, że większość ludzi w niego nie wierzy. Głoszenie, że Szatan nie istnieje jest zatem wielkim prezentem dla niego.

 

Na koniec opiszę jeszcze inne zjawisko. Czasami, choć bardzo rzadko, zdarzają się pewne pozytywne skutki desynchronizacji między osobą duchową a „partnerem” na ziemi. Jeśli ktoś z żyjących ma ogromną wiarę w Boga, to w chwili uniesienia duchowego może osiągnąć poziom duchowy podobny do poziomu osób duchowych przebywających w świecie duchowym zwanym rajem. Może się wówczas „przylepić” do niego osoba duchowa z tej sfery świata duchowego, na przykład jakiś święty. Taki człowiek na Ziemi, po powrocie do swego normalnego stanu, może stać się bardzo aktywnym głosicielem wiedzy o Bogu, może to robić głośno w miejscach publicznych, tworzyć organizacje religijne, a czasami zachowywać się tak, że inni mogą go traktować jak nienormalnego lub chorego psychiczne. Wszystko zależy oczywiście od indywidualnej osobowości nawiedzonego w ten sposób człowieka. Z grupy tych ludzi mogą się pojawiać czasami tak zwani mesjasze, jeśli osoba duchowa współpracująca z osobą na ziemi ma zbyt gorliwe lub natrętne pojęcie o zbawieniu świata. Wtedy nie jest to już takie pozytywne zjawisko.

 

Chciałby jeszcze raz podkreślić, że nie mam nic przeciwko pomaganiu ludziom w pozbyciu się nie dopasowanych do nich osób duchowych szukających swego „prywatnego” zbawienia (można takie duchowe osoby porównać do pijawek).

Przypuszczam, że jest wiele osób wystarczająco otwartych duchowo, aby mogły

rozpoznawać osoby duchowe wokół nas, najlepiej po odpowiedniej edukacji ze strony osób bardziej doświadczonych w tej dziedzinie.

 

 

 

 

 

 

 

ISTOTA.NET.PL

Logiczna droga do zrozumienia wieczności w człowieku

Image_index