Obecny świat

Gdzie właściwie teraz żyjemy?

Image_12

Bóg jest wieczny i doskonały, a także nieskończenie dobry (tylko takie określania mają sens, jeśli mówimy o Bogu). Z tego wynika, że Jego koncepcja świata miała być taka sama. To znaczy, że świat powinien być wieczny, doskonały, a przede wszystkim dobry. Po prostu idealny.

 

A jaki jest? Na pewno nie jest idealny. Jest niedoskonały, pełen przepowiedni o końcu świata; no i ogólnie raczej zły.

 

Jeżeli świat oznacza całokształt naszej cywilizacji, to zarówno on, jak i ludzie na nim żyjący i tworzący tę cywilizację, są w dużym stopniu przeciwieństwem tego, co Bóg – Stwórca zamierzał. Różnica jest tak zasadnicza, że można nazwać świat ustanowiony przez Boga niebem, a ten nasz, rzeczywisty świat, piekłem. I tak należy rozumieć definicję nieba i piekła.

Wniosek z tego jest prosty: żyjemy obecnie w piekle, a ten świat, ta cywilizacja, która nas otacza, ma raczej mało wspólnego z Bogiem i jest po prostu anty-boska. Nazwanie jej szatańską jest zupełnie zrozumiałe, bo tylko istota realizująca koncepcję świata przeciwną koncepcji Boga, zwana Szatanem, mogła pokierować historię ludzkości na obecne tory.

 

Ale ten upadły świat jest całkowicie poza Bogiem, nieistniejącym dla Niego w rzeczywistości i z punktu widzenia realizacji Jego Woli.

 

Bóg nie zna naszego upadłego świata, nie analizuje go i nie analizuje też naszych grzechów. Nie ma po prostu z tym nic wspólnego. To tylko nasza domena. My tkwimy w tym świecie i my się mamy z niego wyzwolić. Każdy ma dużo do zrobienia w tym względzie i każdy potrzebuje pomocy nie Boga, ale Syna Bożego.

 

Wyobraźmy sobie, że idealny i wieczny świat jest jakby wielkim sferycznym obszarem, ogromną kulą, na której wyrósł obrzydliwy nowotwór. Właściwie wszyscy ludzie powinni żyć w tej kuli, w której oczywiście mieści się Królestwo Niebieskie. Tymczasem na razie nikt w niej nie mieszka, bo wszyscy ludzie pozostają na zewnątrz tej kuli, to znaczy w swojego rodzaju nowotworze, który wyrósł na powierzchni tej kuli i żywi się jej kosztem.

rys_12

Reasumując, nasza obecna cywilizacja jest jakby nowotworem, jakby naroślą na idealnym świecie, jest strupem, który z czasem musi ulec likwidacji. Jest to bowiem twór niezgodny z Wolą Boga, a stworzony przez upadek pierwszych ludzi. Łatwiej teraz zrozumieć słowa: „...królestwo moje nie jest z tego świata...” albo „..zstąpiłem z Nieba na Ziemię...”, bo odnoszą się one do kogoś, kto przynależy do tej kuli, ale chwilowo wszedł do tego nowotworu.

 

Żyjąc w takim piekle ludzie rozumiejący pierwotny cel stworzenia świata są osobami niepasującymi do rzeczywistości, jakby obcymi na naszej planecie, jak owce wśród wilków. Taką osobą był na właśnie Jezus Chrystus.

 

Możemy teraz wyobrazić sobie, co chciał zrobić Jezus. Chciał On nas po prostu wyprowadzić z tego nowotworu, czyli z piekła. Nie został jednak rozpoznany jako ten właściwy przewodnik, choć mówił o Sobie: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”. Jezus nie został zatem rozpoznany jako ucieleśniona Droga, Prawda czy Życie. Ludzie w Jego czasach zamknęli sobie drogę do Królestwa Niebieskiego, a prawdę zamazali nieprawdą, czyli złem. Naród żydowski stracił kilka tysięcy lat budowania drogi do Królestwa Niebieskiego i kilka tysięcy lat wysiłków poznawania prawdy o swoim stanie. A w tej nieprawdzie żyje do dziś.

 

Nieprawda jest złem, a zło bardzo łatwo tworzy się wokół nas. Tymczasem dobro bardzo trudno jest tworzyć w naszym świecie. Aby zbudować dom, trzeba wielu miesięcy a nawet lat wytężonej pracy. Ale taki dom można zniszczyć w ciągu paru sekund, na przykład wysadzając go w powietrze za pomocą dynamitu.

Prawda jest dobrem, które poznajemy latami, a nawet przez wiele wieków. Tymczasem nieprawda, tak jak i zło, potrafi zniszczyć prawdę w kilka sekund. Tak właśnie funkcjonuje upadły świat, czyli nasze piekło.

 

Tak naprawdę, ile osób wśród ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że żyjemy w piekle? Pewnie niewielki procent, a pozostali tylko czasami mają chwilowe przebłyski świadomości, gdy znajdą się w sytuacji nadzwyczajnej.

 

Dramatem jest też to, że istniejące religie nie są już w stanie poprowadzić ludzi tak, aby byli w stałym kontakcie z Bogiem. Wielką próbę odnowy przeprowadzał „nasz” papież Jan-Paweł II, ale rezultaty jego wysiłków szybko się ulotniły.

Kiedyś zapytano papieża, co jest największym zagrożeniem dla Kościoła? Odpowiedział, że nic się tu nie zmieniło: od zawsze największym zagrożeniem dla Kościoła i dla całej ludzkości był i jest Szatan.

 

Obecnie dość dużo ludzi deklaruje, że wierzą w Boga. Równocześnie jednak wielu z nich lekceważy istnienie Szatana lub wręcz w niego nie wierzy. To jest błąd. Ten sam papież (jak zresztą wielu innych mądrych ludzi) stwierdził, że największym sukcesem Szatana jest fakt, że ludzie w niego nie wierzą.

 

Należy tu wspomnieć jeszcze o innym sukcesie Szatana w sytuacji, gdy z okazji jakiegoś nieszczęścia mówimy: „Bóg tak chciał” albo „taka jest Wola Boga” obwiniając Boga o to, czego dokonał Szatan.

 

Tak oto Szatan stoi niewidoczny i jakby nieobecny za kulisami naszej cywilizacji, ale właściwie ma decydujący wpływ na całokształt naszego życia. A życie w piekle dla większości ludzi nie jest przyjemne.

 

Faktycznie mogłoby być dobre, gdyby ten stan uległ zmianie i ludzie znaleźli się we właściwym świecie zaplanowanym pierwotnie przez Stwórcę.

 

Przypuszczam, że dla Boga to, co stało się w Ogrodzie Eden miało charakter zatrzymania Jego Dzieła. Adam i Ewa oraz to, co stworzyli z Lucyferem, jak gdyby „zapadło się pod ziemię”, czyli pogrążyło się w tak zwanej otchłani. Ta otchłań jest w rzeczywistości obcą naroślą czy nowotworem poza pierwotnie kształtowanym przez Boga światem, tak jak to jest pokazane na powyższym rysunku. Pierwsi ludzi i to, co wytworzyli przez upadek, znalazło się zupełnie poza Bogiem. I dlatego z dużą dozą pewności będę powtarzał, że Bóg nie zna zła, to znaczy nie zna naszej ludzkiej cywilizacji i oczywiście w nią nie ingeruje. Bóg utrzymuje tylko cienką nić komunikowania się ze swoimi dziećmi na poziomie nie większym niż to miało miejsce w Ogrodzie Eden. W tej sytuacji nam, ludziom, pozostaje utrzymanie tej jedynej drogi komunikowania się z Bogiem, czyli ciągłej modlitwy, i wypracowanie sytuacji, w której może pojawić się ktoś taki jak Jezus Chrystus. Bogu tymczasem pozostaje bolesne oczekiwanie na pozytywne rezultaty działania ludzi i aniołów i na powrót w odrodzonej formie Adama i Ewy na  pierwotną pozycję, która została utracona w Ogrodzie Eden. Obecnie żyjemy w okresie, gdy ten powrót nastąpił tylko połowicznie, czyli duchowo, pod postacią Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego. Dlatego chrześcijanie i wielu wyznawców innych religii oczekuje na tak zwany koniec świata, to znaczy na koniec naszej upadłej cywilizacji i na powrót świata pierwotnie przygotowanego przez Boga. Będę o tym pisał w następnych rozdziałach.

 

 

 

 

 

 

ISTOTA.NET.PL

Logiczna droga do zrozumienia wieczności w człowieku

Image_index