Proste sposoby poznawania Boga

Prosta przykładowa propozycja osobistej wizji Boga

Image_36

Siedzisz sobie i myślisz, po co żyję? Przecież muszę gdzieś mieszkać, jakoś się ubrać i coś jeść. Na to trzeba pieniędzy. Czy więc żyję po to, aby zarabiać pieniądze na życie? Czy to jest właściwy cel życia, czy tylko konieczność? Powiedzmy, że dla jednych zarabianie pieniędzy jest podstawowym celem życia, bo to, prócz zaspokojenia swoich podstawowych potrzeb, daje dostęp do wielu rzeczy na tym świecie. Ale jest to tylko wygodna płaszczyzna życia i pytanie: po co żyję, wraca bardzo szybko.

Rodzice równie szybko odpowiedzą na te fundamentalne pytanie, że żyją dla tego, aby dobrze wychować dzieci i dać im szczęście życiowe. Pewnie to samo powtarzają od zawsze wszyscy rodzice i my też jesteśmy tutaj, dlatego że nasi rodzice tak myśleli. Tylko po co żyli rodzice naszych rodziców? I tu znowu wyczuwamy, że te ważne pytanie wymaga lepszej odpowiedzi. Wszystkie bowiem  powyższe odpowiedzi trochę upodabniają nas do zwierząt, a przecież nie jesteśmy zwierzętami.

 

Po co żyje ludzkość i po co żyją poszczególni ludzie? Mamy za sobą parę tysięcy lat cywilizacji, wiele fantastycznych zdobyczy techniki, zanieczyszczone środowisko przyrody, wyniszczone gatunki zwierząt, tysiące potwornych wojen i zbrodni i kawałek zdobytego kosmosu. W ciągu tych kilku tysięcy lat zwierzęta nie dodały nic do rozwoju cywilizacji, a tylko ludzkość pędzi do przodu.  Nie jesteśmy zwierzętami. A więc kim jesteśmy? Na pewno jakimś specjalnym bytem we wszechświecie. Myślimy wciąż do przodu, tworzymy wokół siebie cywilizację na zawsze, na wieki, dla siebie i dla swoich dzieci. Jest tak dlatego, że mamy w sobie wieczność, którą nie bardzo czujemy. Jednak ta wieczność popycha nas wciąż do przodu, bo w rzeczywistości musimy żyć wiecznie. To jest ważna informacja, która częściowo odpowiada nam na pytanie, po co żyjemy.

 

Fakt wiecznego życia pociąga natychmiast kolejne pytanie, gdzie właściwie będziemy wiecznie żyli? Każdy wie, że nie tu, w naszej fizycznej rzeczywistości. Musi przecież być jakieś miejsce do życia duchowego na wieczność. Czy zatem żyjemy po to, aby przygotować się do tego wiecznego życia? Ale jak zrozumieć istnienie tego wiecznego miejsca naszego życia, które nazywa się światem duchowym? To pytanie kieruje nasze zainteresowanie w strefę wiary w coś, co nie widać i co trudno jest udowodnić. To jest też pytanie o istnienie Boga i o naszą pozycję wobec Niego. Jak na to znaleźć prawdziwą odpowiedź?

 

Dlatego proponuję teraz stworzyć sobie prywatną wizję Boga i naszej wiecznej przyszłości.

 

Pragnę w tym rozdziale na krótko zawiesić opis mojego zrozumienia Boga i otworzyć drogę do jeszcze innych koncepcji wizji Boga. Da to może komuś szansę uzupełnienia swojej wiedzy duchowej i zbudowania swojego osobistego zrozumienia Boga.

 

Ta koncepcja nie musi być połączona z żadną religią, a może być właściwie ideą życiową zastępującą przynależność do jakiegoś wyznania czy kościoła.

 

Na początku chcę jednak podkreślić swoje zrozumienie dla istnienia zupełnego braku wiary w Boga, a nawet przejawów niechęci do wszelkiej wiary. W poprzednich rozdziałach podkreślałem wielokrotnie, że żyjemy w piekle. Dlatego obserwacja świata wokół nas może prowadzić do logicznego wniosku, że w ogóle Boga nie ma. Można popatrzeć na wiarę w Boga jako na zjawisko psychologiczne lub potraktować wierzących jako ludzi, którzy dali się nabrać na propagandę religijną. Osobiście jednak odradzam taką postawę i zalecałbym myślenie oparte nie tylko na biernej obserwacji tego piekła wokół nas, ale o wniknięcie głębiej w niesłychaną tęsknotę człowieka za nieśmiertelnością. Historia uczy nas bowiem, że każde nowe pokolenie próbuje od nowa zadawać te same pytania, które już kiedyś padły. Spróbujmy więc znaleźć Boga w obecnych czasach.

 

Na początek niech to będzie jakiś teoretyczny Bóg jako prapoczątek wszystkiego. To jest warunek uniwersalny, aby w ogóle pomyśleć o Bogu. Uważam, że Bóg, który nie jest absolutnym, doskonałym i wiecznym, nie ma sensu. Również nie ma sensu jakikolwiek Bóg, który nie stworzył świata, czyli nie jest początkiem wszechrzeczy. I można teoretycznie na tym zakończyć, bo dla wielu ludzi może to być wystarczająca informacja. Mogą oni już dalej nie interesować się w ogóle problemem istnienia Boga.

Najłatwiej zgodzić się z potrzebą istnienia ponadczasowej źródłowej energii oraz  z potrzebą istnienia źródła powszechnych praw, takich jak prawa fizyki, biologii czy chemii. To mógłby być taki Bóg-Architekt. W ten sposób możemy zbudować prostą koncepcję Boga, która może odpowiadać wielu ludziom. Oznacza to istnienie nieosobowego Boga, którego obecność dostrzegamy na przykład poprzez istnienie przyrody lub nieskończoność kosmosu. Taki Bóg może sobie być gdzieś tam daleko, co pozwoliłoby pewnym ludziom żyć swoimi sprawami bez specjalnego pamiętania o Jego istnieniu.

 

 

Trochę trudniej zrozumieć Boga jako źródło miłości. Co prawda obserwujemy rozwijającą się przyrodę napędzaną procesem rozmnażania, ale trudno tam doszukać się typowej funkcji miłości. Miłość dotyczy właściwie tylko ludzi. Ale jest ona tak ważna, że można ją nierozerwalnie połączyć z sensem istnienie ludzi w ogóle. Pewnym osobom może właśnie wystarczać taki Bóg – Źródło Miłości. Mógłby On istnieć bez związku z istniejącym kosmosem i jego prawami. Praktycznie można zostawić naukowcom  wszystkie wyjaśnienia dotyczące powstania całego wszechświata i uznać, że kiedyś te wszystkie tajemnice będą w pełni poznane i zrozumiane. Wtedy Sam Bóg jako Dawca Miłości będzie związany tylko z ludźmi.

 

Chcę jednak pójść jeszcze dalej.

Czy można by teraz przyjąć, że początkiem wszystkiego było niewyczerpane źródło energii powiązane w pełni z harmonią praw i zasad tworzących piękno oraz przeniknięte miłością w każdym detalu? Tak, bo w ten sposób już mamy gotową wizję Boga-Stwórcy. I tu znowu można tą koncepcją zadowolić wielu ludzi, którym taki Bóg odpowiada.

 

Dla bardziej aktywnych w następnej koncepcji Boga „religią” byłoby pragnienie stałego kontaktu z tą Energią, stałego poznawania tego Piękna i stałego przeżywania tej Miłości. Ideałem byłoby zatem zostać podłączonym do tej Energii, do tego Piękna i do tej Miłości. Wówczas rozszerza to znacząco koncepcję obecności Boga do pojęcia Boga – Źródła Życia.

Życie osoby tak rozumiejącej Boga byłoby logiczną funkcją istnienia człowieka jako kogoś wywodzącego się takiego Źródła Energii i miałoby sens w poznawaniu coraz to nowych form piękna i praw wszechświata. Byłoby to też faktycznym przeżywaniem różnych form miłości, takich niegasnących ze względu na stałe podłączenie do Źródła Miłości. Ta koncepcja prowadzi wprost do wniosku, że ludzie są dziećmi Boga. Można zatem zacząć nazywać Boga po prostu Ojcem. Okazuję się, że w praktyce ta koncepcja potrafiła zadowolić sporą grupę ludzi, bo zaowocowała ona powstaniem chrześcijaństwa.

 

Możemy też zbudować jeszcze inną koncepcję. Chodzi o Boga wewnątrz nas samych, Boga, którego jak gdyby nosimy w sercu, Kogoś niewytłumaczalnego, niezidentyfikowanego. Takiego Boga nie ma potrzeby odkrywać ani udowadniać. Jakoś podświadomie czyje się Jego obecność, a mówienie o Nim nie jest potrzebne. W końcu jednak nie wiem, czy ta koncepcja jest zupełnie inna od opisanej w poprzednich częściach tego rozdziału, czy nie. Ale zostawiam wnioski na ten temat tym, którzy tak właśnie odkrywają Jego obecność.

 

Celem powyższego rozumowania jest pobudzenia w ludziach powstania takiej „osobistej religii”, która byłaby dla danej osoby unikalna, bo byłaby jedyną niepowtarzalną formą więzi z Bogiem, bez potrzeby tworzenia struktur i organizacji religijnych. Tak widzę początek budowania osobistej koncepcji Boga, którą mógłby przyjąć każdy człowiek poszukujący prawdy o sobie i o wszechświecie.

Polecam wszystkim takie osobiste próby budowania swojej wizji Boga.

 

 

 

 

 

 

ISTOTA.NET.PL

Logiczna droga do zrozumienia wieczności w człowieku

Image_index