Tajemnica Ducha Świętego i Jezusa Chrystusa

Kim jest Duch Święty i Jezus Chrystus

Image_17

Tajemnicza osobowość Ducha Świętego jest obiektem wielu pytań, jak również wielu teorii. Szczególnie dotyczy to badaczy, którzy poddają wątpliwość chrześcijańską wizję Ducha Świętego.

Dla chrześcijan wszystko wydaje się bardzo proste, choć nie opiera się na tak zwanej ludzkiej logice. Duch Święty jest Trzecią Osobą Trójcy Świętej, czyli Boga. Stąd Duch Święty jest dla tej religii właściwie samym Bogiem. Jego działalność opisywana jest w wielu opracowaniach chrześcijańskich, które głoszą dogmatyczny obraz  tej jakby trzeciej „twarzy” jednoosobowego  Boga, co jest raczej trudne do przyjęcia dla ludzi niewierzących. Tak naprawdę chrześcijanie mówią coś o osobowości Ducha Świętego, ale są to tylko ogólne określenia, a tak naprawdę nie odpowiadają one na podstawowe pytanie, kim jest Duch Święty. Przy pewnym intuicyjnym zrozumieniu Boga Ojca i dość dokładnych relacjach z życia Jezusa Chrystusa, wiedza o Ducha Świętym jest raczej znikoma.

 

Z kolei nie-chrześcijanie widzą w Duchu Świętym  jakąś nieosobową moc lub duchową energię, a najczęściej traktują Ducha Świętego jako symbol tajemniczej wszechobecnej siły, której znamy tylko skutki w postacie niewytłumaczalnych zjawisk. Powstało zresztą wiele powiedzonek w stylu: ”…nie jestem Duchem Świętym, aby to wiedzieć…”, co wskazuje na taki właśnie obraz Ducha Świętego. Dlatego warto trochę czasu poświecić temu tematowi.

 

Na początku chciałbym podać kilka ważnych uwag, które pomogą zrozumieć, kim jest Duch Święty. Z poprzednich rozdziałów wynika, że Bóg jest Stwórcą wszechświata i że ten wszechświat wyłonił się z Niego Samego. Wynika z nich również to, że Jego Duch przenika wszystko i wszystkich. Nic, żadna istota nie może się z Nim równać, ani Jezus Chrystus, ani żadna inna postać. Wymieniane często pojęcie Ducha Bożego oznacza Samego Boga, a właściwie Jego Osobowość. To pojęcie, to znaczy Duch Boży, nie ma nic wspólnego z Duchem Świętym, choć wielu ludzi, szczególnie chrześcijan uważa te dwa pojęcia za tożsame. Według mnie tak nie jest. Krótką mówiąc Duch Święty musi być osobą, oczywiście osobą duchową, podobną do osoby Jezusa Chrystusa. W następnych akapitach wyjaśniam, co przez to rozumiem.

 

Najpierw powtórzę moje rozumowanie zaprezentowane w rozdziale o Jezusie Chrystusie. Dotyczy ono wizji biblijnej. Biblia twierdzi, że pierwszy syn Boga, Adam, był człowiekiem i mężczyzną, i także pierwsza córka Boga, Ewa, była człowiekiem i kobietą. W pierwotnym planie Boga byli to przyszli rodzice całej ludzkości. Powtórzę, tak jak w tamtym rozumowaniu, że nie ma znaczenia, czy istnieli oni naprawdę. Ich biblijne istnienie ma tylko pokazać, że był taki moment, w którym Bóg Ojciec powołał do życia pierwszą parę ludzi. Mieli oni tworzyć z Bogiem rodzaj trójcy, zwaną przeze mnie Trójcą Pierwotną, będąca początkiem rodu ludzkiego. Niestety Adam razem z Ewą przyczynili się do zniszczenia tworzącego się Królestwa Niebieskiego. Dlatego w procesie zbawienia trzeba to naprawić. Tego, który miał to naprawić, Jezusa Chrystusa, nazywamy Drugim Adamem, a także Synem Człowieczym. Ale przecież sam Adam nie był autorem upadku. Oczywiście nie mówię w tym momencie o Archaniele Lucyferze. Mówię o Ewie, która przecież też tam była. Aby naprawić błąd pierwszej ludzkiej pary, musiała powstać nowa sytuacja w stworzonym świecie, czyli w narodzie wybranym. Jezus, jako Drugi Adam, powinien otrzymać od narodu żydowskiego oblubienicę, czyli Drugą Ewę. Tylko tak można było naprawić tragiczne wydarzenie z Ogrodu Eden. Jak wiemy, tak się nie stało. Zanim Jezus mógł dokonać odnowy sytuacji z Ogrodu Eden, został ukrzyżowany i zabity. Po zmartwychwstaniu Jezus pojawił się już tylko duchowo i dlatego Jego „partnerka” też mogła się pojawić tylko duchowo. Obecnie w sposób duchowy Syn Boży Jezus Chrystus i Córka Boża Duch Święty prowadzą ludzkość do ostatecznego zbawienia. Druga Ewa występuje w postaci  Ducha Świętego, choć w języku polskim jest to słowo rodzaju męskiego. Równocześnie Duch Święty ma wyczuwalny charakter żeński: dobroć, miłość, opieka, itd. Razem z Bogiem i Jezusem Chrystusem stanowią Oni trójcę duchową, czyli Trójcę Świętą, choć są to oczywiście trzy różne istoty.

 

Ponieważ Druga Ewa nigdy nie pojawiła się fizycznie u boku Drugiego Adama, to wiemy tylko o jej osobie duchowej. Musiała jednak istnieć pewna młoda kobieta w Izraelu, którą specjalnie przygotowywali aniołowie do misji małżonki Jezusa. Nie wiem jak to było i kiedy ta osoba zmarła i przeszła do świata duchowego. Ta młoda kobieta mogła na przykład umrzeć z żalu, gdy zobaczyła, co Żydzi zrobili z jej przyszłym małżonkiem. Ponieważ ta osoba była przygotowywana zarówno przez aniołów jak i przez wiele osób ze świata duchowego, to można sądzić, że  tę misję Ducha Świętego spełniają teraz wraz z Nią aniołowie i osoby duchowe takich kobiet jak znane ze Starego Testamentu Sara, Rebeka, Rachel, Tamar i wiele innych. Dlatego Duch Święty jest taki wszechobecny i taki aktywny w świecie duchowym i dlatego tak wspiera Jezusa. Przypuszczam, że część cudów przypisywanych przez katolików Matce Boskiej wynika z działalności Ducha Świętego.

 

Jezus przeszedł Swoją drogę życiową publicznie i otwarcie. Jego życie śledzili Jego uczniowie, apostołowie oraz tysiące zwolenników i wrogów. Dlatego Jezus jest teraz tak „publicznie widoczny” w cywilizacji chrześcijańskiej. Tymczasem Duch Święty nie ma za sobą żadnej publicznej działalności i nie ma o Nim żadnego fizycznego wyobrażenia. Powinienem tu użyć zamiast słów „o Nim” słów „o Niej”, choć używana „męska” nazwa duchowej Drugiej Ewy jako Ducha Świętego, na to nie pozwala. Trzeba zatem przejść do porządku dziennego nad formami gramatycznymi.

 

Duch Święty działa zatem jakby w ukryciu, w drugiej linii za Jezusem i nie rzuca się w oczy, tak jak On. Nikt nie widział żadnych fizycznych podobizn Ducha Świętego, żadnych rzeźb czy malowideł. Czasami tylko pojawia się obraz gołębicy (zwracam uwagę na rozdaj żeński) na podobieństwo tej, którą znamy z wizji chrztu Jezusa dokonanego przez Jana Chrzciciela. Ten ptak z promieniami jest jedynym fizycznym obrazem kojarzonym z Duchem Świętym.

 

Logicznie sądząc zarówno Jezus jak i Jego niedoszła „oblubienica”, której tożsamości nie znamy, musieli się narodzić z konkretnych ziemskich rodziców. Rodziców tej młodej kobiety, która miała stać obok Jezusa, pewnie nigdy nie poznamy, ale o to nikt nie pyta. Dociekliwi pytają raczej o rodziców Jezusa. Matka Jezusa, Maria, jest oczywiście osoba znaną. Ale już samo narodzenie Syna Bożego przy utrzymanym dziewictwie było i jest dyskutowane od wieków. Myślę, że w tej dyskusji sam problem dzieworództwa Marii jest problemem wtórnym, bo chodzi tu raczej o problem zapłodnienia przyszłej matki przez biologicznego ojca. Utrzymanie dziewictwa Matki Boskiej jako dogmatu katolickiego łączy się z wiarą, że poczęcie miało miejsce na skutek działania Ducha Świętego lub Ducha Bożego. To oczywiście kłóci się z moim poprzednimi twierdzeniami, że Duch Święty jest „partnerką” Jezusa, a Duch Boży jest wszechobecną duchową Osobowością Boga. 

 

Jestem zatem zobowiązany do wytłumaczenia, kim był ojciec Jezusa. Zaznaczam z góry, że jest to tylko moje własne logiczne rozumowanie, które sam przemyślałem i nikomu go nie narzucam. Tego rozumowania jestem tylko częściowo pewny, choć biorę za nie moją osobistą odpowiedniość. To przyjęcie odpowiedzialności za moje słowa dotyczy także wszystkich innych tekstów w tym opracowaniu.

 

Uważam, że fizycznym ojcem Jezusa musiał być ktoś z otoczenia Marii, ale nie był to sam Józef, jej małżonek. Prócz tego Jezus, jako ktoś, kto musiał odrodzić sytuację z Ogrodu Eden w dwu pokoleniach, powinien również odrodzić pozycję zamordowanego sprawiedliwego Abla. Wynika to z moich tekstów zamieszczonych w tym opracowaniu. A zatem Jezus powinien mieć starszego brata w roli Kaina. Do tej roli idealnie pasuje Jan Chrzciciel, który był synem Elżbiety i Zachariasza. Był on starszy od Jezusa, bo narodził się przed Nim. Dlatego ojcem Jezusa, tak jak i Jana Chrzciciela, mógł być Zachariasz, podczas gdy ich matkami były Elżbieta i Maria. Jan Chrzciciel i Jezus mogli być po prostu  przyrodnimi braćmi, co dawałoby możliwość naprawienia zbrodni Kaina, starszego brata, który zabił młodszego. Ta zbrodnia na wiele pokoleń zatrzymała proces zbawienia ludzkości. Sam moment poczęcia Jezusa mógł dokonać się gdzieś w świątyni, którą opiekował się będący kapłanem Zachariasz. Mogło to  dokonać się w tajemnicy przed wszystkimi w jakimś jej cichym i ustronnym miejscu, najprawdopodobniej w nocy. Zarówno Zachariasz,  jak i przebywająca często w jego domu Maria, mogli to potraktować jako swoisty obrzęd religijny, co dodatkowo podkreślałoby nadzwyczajność momentu poczęcia. To wszystko, co w najlepszej wierze przyjąłem jako zrozumienie narodzin Jezusa Chrystusa. Zapewniam, że takie rozumowanie jeszcze bardziej wzmocniło moją wiarę w Jezusa i miłość do Niego.

 

Ducha Świętego powinno się właściwie traktować tak samo jak Jezusa Chrystusa, ale nie chodzi mi tutaj o problem kultu religijnego. Chodzi mi bardziej o traktowanie Ich razem jako Duchowych Rodziców Ludzkości, którzy działają w świecie duchowym zwanym rajem. Tak jak warto naszą miłością wspierać Jezusa i stosować się do jego duchowych nauk tak i warto wspierać całym sercem nieznaną nam bliżej osobę Ducha Świętego, za którą stoją najważniejsze postacie kobiet z okresu Starego Testamentu i aniołowie. W ten sposób pośrednio możemy uczestniczyć w szerokiej strefie działalności tych osób na rzecz przywrócenia Królestwa Niebieskiego w świecie duchowym i fizycznym.

 

Na zakończenie tego rozdziału dodam pewną analizę pojęcia grzechu. Chrześcijanie twierdzą, że każdy grzech może zostać odpuszczony i ja też tak twierdzę. Ale jest jeden wyjątek. Chodzi o grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Ten grzech ponoć nie może być nigdy odpuszczony. Pytałem wielu duchownych chrześcijańskich, co naprawdę oznacza grzech przeciwko Duchowi Świętemu, ale nie otrzymałem żadnej jednoznacznej odpowiedzi, a raczej różnorodne przypuszczenia i osobiste teorie.

 

Ja też mam swoją teorię na ten temat. Praktycznie jedynym grzechem, który nie może być obecnie odpuszczony jest grzech pierworodny. Nie mogą go zmazać żadne ludzkie starania i ceremonie. Grzech pierworodny przyniósł śmierć duchową dla ludzi i jego naprawa może się dokonać tylko przez powtórne narodzenie. Ten fakt został wyjaśniony w rozdziale o zmartwychwstaniu, a ja teraz wrócę do grzechu przeciwko Duchowi Świętemu.

 

Taki grzech, który nie może zostać odpuszczony powinien mieć rangę równą grzechowi pierworodnemu. Grzech pierworodny doprowadził do duchowej śmierci Adama i Ewy i zamknął drogę do powstania Królestwa Niebieskiego. Jedynym takim podobnym grzechem jest grzech zabicia Syna Bożego Jezusa Chrystusa i pośrednio również Córki Bożej, czyli późniejszego Ducha Świętego. Ten grzech nie może zostać odpuszczony, gdyż równie i on zamknął drogę do powstania Królestwa Niebieskiego. Jezus wiedząc o tym, prosił w ostatnich słowach Swojego życia o odpuszczenie tego grzechu ludziom, „bo nie wiedzą, co czynią”.  Ale późniejsza historia narodu wybranego wykazuje, że ten grzech obciąża ten naród aż do dzisiaj. Ten grzech można tylko naprawić poprzez dokończenie procesu zbawienia świata. Może dlatego Żydzi wciąż czekają na przyjście Mesjasza?

 

 

 

 

ISTOTA.NET.PL

Logiczna droga do zrozumienia wieczności w człowieku

Image_index