Główny problem moralny świata

Największy problem moralny ludzkości

Image_23

Od tysięcy lat obserwujemy zjawisko, że na świecie rodzi się mniej więcej tyle samo kobiet, ilu mężczyzn. To jest na pewno jakaś wskazówka dla nas. Trudno się oprzeć wrażeniu, że na jednego mężczyznę przypada jedna kobieta.

Gdy Stwórca rozpoczął swoje Dzieło, dał życie jednemu mężczyźnie - Adamowi i jednej kobiecie - Ewie. Zakładam, że Bóg wiedział, co robi, jeśli ograniczył liczbę partnerów do jednego. Jedna kobieta i jeden mężczyzna, para małżonków na wieki. Bóg jest wieczny i Jego dzieci też są wieczne. Porównując takie założenia z codzienną rzeczywistością wokół nas, trudno się oprzeć wrażeniu, że w ogromnym stopniu żyjemy poza koncepcją Stwórcy, a nasz świat to rzeczywiście piekło, a to oznacza coś zupełnie przeciwnego w stosunku do planów Stwórcy.

 

Akt płciowy między kobietą i mężczyzną to obecnie właściwie czynność fizjologiczna, jak pójście do toalety, czy zjedzenie kromki chleba. Bardzo rzadko ktoś wie o tym, że w tym akcie uczestniczą nie tylko nasze osoby fizyczne, ale i osoby duchowe. Co więcej, w pewien sposób uczestniczy w nim również Sam Bóg. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że ten akt jest najważniejszą misją przekazaną nam przez Ojca Niebieskiego.

Stwórca ustanowił stosunek płciowy między kobietą i mężczyzną jako najważniejszy akt stwórczy, w którym On uczestniczy za każdym razem. Tak, za każdym razem, bo Bóg jest Ojcem każdego narodzonego na ziemi człowieka przez to, że uczestniczy przy jego poczęciu, a przy narodzeniu daje mu osobę duchową zrodzoną bezpośrednio przez Niego Samego.

 

Bywa, że podczas aktu płciowego liczy się tylko ogromna przyjemność i zabawa Tymczasem w obecnym świecie ten akt jest dla Stwórcy w większości przypadków wielkim cierpieniem a nawet upokorzeniem.

 

Nie ma wątpliwości, że ten wspaniały akt miłości jest kalany na świecie tysiące razy na minutę. Bóg, który w tym akcie zakodował Swoją jedność z ludźmi, stał się w pewnym sensie zakładnikiem własnej obecności w tym akcie.

To jest największe cierpienie Boga, Jego złamane Serce. To poniżenie wartości, którą uznał za tak ważną, że stała się ona tematem nakazu, jaki otrzymali w Ogrodzie Eden Pierwsi Rodzice. „Nie spożywanie owocu z Drzewa Poznania Dobra i Zła” oznacza bowiem zakaz łączenia się Adama i Ewy w akcie płciowym zanim nie osiągną odpowiedniego poziomu dojrzałości i nie otrzymają odpowiedniego błogosławieństwa od Boga, aby byli Jego reprezentantami we wszechświecie. Odziedziczenie możliwości stwórczych od Boga było dla Niego rzeczą najistotniejszą dla przyszłego rozwoju ludzkości. A tak zafundowaliśmy swojego rodzaju „piekiełko” Naszemu Ojcu Niebieskiemu.

 

W moim opracowaniu nie mam zamiaru zajmować aspektami fizycznymi aktu płciowego między mężczyzną a kobietą. Nie unikam jednak problemu poczęcia nowego życia w czasie tego aktu. Faktycznie poczęcie nowego życia powinno odbywać się w atmosferze harmonii między partnerami i być połączone w z poczuciem ogromnego szczęścia i radości w czasie trwania tego aktu, a szczególnie po jego zakończeniu. Oczywiście nie każdy akt płciowy kończy się poczęciem nowego życia, ale uczucia szczęścia i radości, które towarzyszą temu aktowi  powinny być zawsze na najwyższym poziomie. Jeżeli tak nie jest, to znaczy, że z danym aktem płciowym jest coś nie tak.

 

Właśnie uczucia po zakończeniu aktu płciowego są najlepszym miernikiem wartości tego aktu. Jeżeli następuje po nim uczucie zniechęcenia, rutyny, strachu, a nawet obrzydzenia czy wstrętu, to jest to znak, że był on po prostu zły, niewłaściwy czy nieuczciwy. Nie będę tutaj zajmował się analizą psychologii aktu płciowego, bo uważam że każdy czuje w swoim sercu, czy jego akt płciowy przyniósł pełnię szczęścia i radości, czy uczucia zupełnie inne.

 

Równocześnie żyję wystarczająco długo na tym świecie, aby nie zdawać sobie sprawy z tego, co ludzie wyczyniają z aktem płciowym. Nie ukrywam również, że akt płciowy między partnerami tej samej płci wywołuje u mnie uczucie wstrętu. Z kolei akt płciowy będący gwałtem sprawia mi ogromny ból. Znane są liczne przypadki samobójstw zgwałconych osób, co jest dowodem na to, że ten akt dotyka najistotniejszych wartości człowieczeństwa.

 

Wygląda na to, że Adam i Ewa „spożyli owoc z drzewa poznania dobra i zła” w bardzo młodym wieku. Właśnie moment zrozumienia aktu płciowego jest granicą oddzielającą dzieciństwo od dorosłości. Jeszcze raz podkreślę, że nie chodzi mi o potwierdzenie istnienia jakiegoś Adami i jakieś Ewy, ale o sytuację, która dla Ojca Niebieskiego miała najistotniejsze znaczenie. Bóg przy pomocy aniołów chciał wprowadzić Swoje Dzieci w dorosłość w najpiękniejszy sposób, to znaczy na fali prawdziwej miłości. Dewiacja Lucyfera i nie uwzględnienie Ojcowskiego ostrzeżenia o prawidłowym ukierunkowaniu miłości doprowadziły do zniweczenia Boskich planów, co do dorosłości pierwszych przodków ludzkości. Nasza obecna dorosłość w dużym stopniu nie ma niestety nic wspólnego z pierwotnymi planami Stwórcy, ponieważ żyjemy w koncepcji świata niezgodnego z koncepcją Królestwa Niebieskiego.

 

Teraz jestem zobowiązany do poruszenia jeszcze jednej ważnej sprawy.

Mianowicie, że małżeństwo zawarte między mężczyzną i kobietą, dziećmi Boga, jest wieczne i nie ogranicza się w czasie tylko do życia ziemskiego. Małżeństwo, bez względu na to, czy zostało zawarte przed księdzem, rabinem, czy „na kocią łapę”, jest wieczne i trwa potem również w świecie duchowym. Nawet Jezus miał problem z pytaniem Samarytanki przy studni, z którym mężem będzie żyła w świecie duchowym, skoro za życia miała ich kilku. Jezus, wiedząc, że małżeństwo zawiera się tylko jeden raz w świecie fizycznym, nie odpowiedział zasadniczo na jej pytanie. Równocześnie wykluczył możliwość zawierania małżeństw w świecie duchowym.

 

Jezus pozostawił także swoim uczniom pouczenie, że to, co „zwiążą” w świecie fizycznym, będzie również obowiązywało w świecie duchowym. Tymczasem ludzie tak daleko odbiegają od koncepcji, którą pierwotnie miał Bóg, że trudno jest dziś propagować fakt jednego małżeństwa w życiu człowieka. Warto więc wiedzieć, że zawarcie małżeństwa między mężczyzną a kobietą to niezwykle odpowiedzialna decyzja rzutująca na całą wieczność. Tymczasem to, co wyprawiają często ludzie, przechodzi wszelkie wyobrażenie, stąd trudności Jezusa w znalezieniu odpowiedzi na pytanie Samarytanki.

 

Często zadawałem sobie pytanie, dlaczego miłość wygasa w ludziach. Przecież powinna być wieczna, tak jak Bóg i my sami.

Z moich przemyśleń wynika kilka wniosków. Przede wszystkim ten, że miłości powinniśmy się uczyć. Dalej, o swojej miłości powinniśmy wiedzieć więcej, to znaczy, że powinna ona być podłączona do wspólnego źródła istniejącego poza nami, czyli do źródła istniejącego w Stwórcy, do Jego Serca. Każdy uważa, że miłość jest jakby w naturalny sposób zawarta w naszej osobowości. W stosownym momencie, na przykład, gdy spotkamy odpowiadającego nam partnera, miłość potrafi się rozwinąć, a nawet wybuchnąć niespotykaną w innych sytuacjach siłą. Tak, to prawda, ale dotyczy to tak zwanej. miłości poziomej. Celowo używam tu takiej nazwy, aby odróżnić tę miłość od miłości pionowej, tej źródłowej, tej wiecznej, którą powinniśmy otrzymać na wieczność od wiecznego Boga. Miłość pozioma to przede wszystkim miłość między mężczyzną i kobietą. Jeśli ta miłość nie będzie połączona z miłością pionową, to będzie miała tendencję do zanikania, tak jak każda wartość pozbawiona źródła energii. A zatem ta pionowa miłość, ze względu na to, że pochodzi od wiecznego i „niewyczerpalnego” Boga, jest wieczna i niewyczerpalna. Jest ona źródłem energii dla miłości poziomej i daje szansę wiecznego jej trwania. Stąd wniosek, że miłość pozioma musi stale być wzmacniana przez miłość pionową.

 

Zastanawiałem się jak to robić i doszedłem do oczywistego wniosku, że jedyną metodą jest pozostawanie w stałym kontakcie z Ojcem Niebieskim. Wydawałoby się, że to bardzo proste, ale bardzo wielu ludzi nie wie, jak to zrobić. Nie chodzi tu o klepanie typowych modlitw, ale o mówienie do Boga w każdej sytuacji i w każdym miejscu. Jeżeli powodem stworzenia świata było pragnienie miłości, to Bóg pragnie tej miłości tak samo, jak my. Trzeba więc mówić do Boga, oczywiście szczerze i prawdziwie, że się Go kocha lub że się tego nie potrafi. Trzeba to mówić jak do najbliższego przyjaciela. Z własnego doświadczenia wiem, że daje to wewnętrzny spokój, rodzaj poczucia, że życie ma ogromną wartość i że może się być kochanym nie tylko przez innych ludzi, ale także przez Kogoś Najważniejszego. A więc, poza pielęgnacją miłości poziomej, na przykład. przez dawanie prezentów ukochanej osobie, warto dawać „prezenty pionowe” w postaci wysyłania impulsów miłości „w górę”, do Ojca Niebieskiego.

Myślę, że każdy może wypracować sobie własną metodę pielęgnacji miłości poziomej i pionowej. Trzeba po prostu chcieć rozmawiać z Bogiem, choć trudno się do tego zmobilizować. Właśnie na tej wytrwałości polega uczenie się.

 

Potrzeba edukacji i wiedzy w sferze miłości pojawia się w również przypadku ciąży u kobiet. O cudzie narodzenia się nowego człowieka pisałem już w rozdziale „Definiowanie człowieka”. Teraz chcę poruszyć temat, który w społeczeństwie wywołuje wiele kontrowersji. Chodzi o zrozumienie, kiedy człowiek zaczyna swoje właściwe życie, to znaczy, kiedy otrzymuje od Boga osobę duchową. Ma to oczywiście związek z problemem aborcji.

Część ludzi twierdzi, że właściwe życie człowieka zaczyna się w momencie zapłodnienia, czyli w momencie poczęcia. Tak to prawda. Życie naszej osoby fizycznej zaczyna się w chwili poczęcia, ale czy osoba fizyczna jest właściwym człowiekiem?

 

We wspomnianym już rozdziale opisującym człowieka wyjaśniłem, że Bóg daje nam osobę duchową w momencie narodzenia z łona matki. Rodzice wobec Boga są odpowiedzialni za ukształtowanie się osoby fizycznej, bo to jest ich właściwa misja. Tymczasem nasza osoba duchowa powstaje w Bogu i dopiero jako „tchnienie życia” opisane w Księdze Rodzaju, wnika przy narodzeniu do naszej osoby fizycznej. W tym momencie Bóg daje nam jakby kawałek samego Siebie i w ten sposób człowiek staje się dzieckiem Boga. To jest właściwy moment rozpoczęcia życia przez człowieka.

A zatem aborcja zabija płód z łona matki, czyli kształtującą się osobę fizyczną. Jest to zabicie życia fizycznego, tak jak zabicie żywego bytu w przyrodzie, a nie zabicie właściwego człowieka. Wiem, że zabrałem głoś w sprawie, która wywołuje wiele emocji. Dlatego przedstawiłem cały ten ciąg myślowy, aby każdy mógł ocenić mój pogląd i równocześnie sam wyrobić sobie zdanie na ten temat.

 

 

 

 

 

ISTOTA.NET.PL

Logiczna droga do zrozumienia wieczności w człowieku

Image_index