Uniwersalne podstawy wiary w Boga

Jak odnaleźć Boga w swoim życiu osobistym?

Image_29

Rozglądając się w społeczeństwie łatwo zauważyć, że jest spora grupa ludzi nie wierzących w Boga. Tak przynajmniej twierdzi o sobie wiele osób. Z drugiej strony ci, co wierzą, nie zawsze potrafią określić swoją wiarę. Na pewno pomaga przynależność do konkretnej religii czy do konkretnej organizacji kościelnej. Wtedy można łatwo przyjąć zasady wiary panujące w tej religii i uznać je za swoje. Pragnę tu zaznaczyć, że nie mam zamiaru odciągać nikogo od jego religii, a tylko spowodować stosowne refleksje nad obecnym stanem wiary poszczególnej osoby.

 

Dużo trudniej mają ci, którzy twierdzą, że wierzą w Boga, ale nie należą do żadnego wyznania religijnego. Ci ludzie próbują jakoś określić swoją wiarę i wyobrazić sobie Boga, którego przyjęli na swój sposób. Właśnie do tych ludzi najbardziej pasuje moje opracowanie, które może być traktowane jako nowa płaszczyzna do przemyślenia swojej wiary.

 

Następną grupą ludzi, do której adresuję moje opracowanie, to grupa niewierzących w żadnego Boga, ale nie mających negatywnego stosunku do problemów religijnych. W tej grupie ludzi, na pewno pojawiają się pytania, na które próbuje odpowiedzieć moje opracowanie.

 

Nie boję się też konfrontacji z wojowniczymi ateistami, bo argumenty, które używam, aby opisać Boga, bazują na logicznym rozumowaniu, które powinno spowodować zastanowienie się nad pewnymi tematami. Ateiści też posługują się logicznymi argumentami próbując zanegować sens wiary w Boga. Niestety rozpoczynają swoje ataki od wytykania błędów, jakie popełniają ludzie głoszący istnienie Boga i od wskazywania skrajnych przypadków zgorszenia, jakie powodują swoim niemoralnym postępowaniem przedstawiciele duchowieństwa różnych religii. Dodają jeszcze przykłady inkwizycji i dowody na preparowanie tekstów biblijnych. Na koniec wykazują sprzeczne z nauką poglądy religijne przypominając fakt, że kiedyś chrześcijanie uważali, że Ziemia jest płaska i że Słońce krąży wokół niej. Te argumenty mają w sposób logiczny wyjaśnić, że Bóg nie istnieje, że twórcy religii to oszuści i że religia to opium dla ludu. Równocześnie bardzo chętnie przeciwstawiają naukę religii.

 

Te wszystkie argumenty powtarzane są od wielu lat, powtarzali je materialiści, marksiści, komuniści i wszelcy przeciwnicy instytucji religijnych. Niestety są to właściwie tylko ataki na ludzi, a nie na Boga. Nawet podpieranie się nauką jest swojego rodzaju oszukańczym zabiegiem. Nauka nie zajmuje się Bogiem i nie ma żadnych mechanizmów, aby udowadniać, czy Bóg istnieje, czy nie. Po prostu nauka zajmuje się światem materialnym, a nie duchowym, to znaczy wszelkimi przejawami życia w widzialnym wszechświecie. A zatem włączanie nauki do walki z Bogiem jest nieuprawnione i nieuczciwe.

 

Dopóki ateizm dotyczy poziomu poglądów indywidualnych, nie jest jakimś większym problemem. Wynika to z prawa każdego człowieka do wyznawania takich poglądów osobistych,  jakie mu odpowiadają.  Ale gdy ateizm staje się sztandarową ideologią większych grup społecznych, a nawet całych narodów, to prowadzi to często do wielkich dziejowych tragedii.

Rewolucja Francuska wprowadziła po raz pierwszy na sztandary narodowe hasła ateizmu państwowego, co poskutkowało usuwaniem kleru wszelkich religii z terenu państwa, a nawet do masowych mordów. Gilotyna pracowała wtedy „pełną parą”, gdyż o śmierci lub życiu decydował sąd obywatelski, a nie prawo do swobodnego wyrażania poglądów osobistych. Ten francuski ateizm głosił wolność, równość i braterstwo, ale odbierał właściwie godność osobie ludzkiej. Człowiek jest, według tego typu ateistów, najwyżej rozwiniętym zwierzęciem. Takie nieposłuszne zwierzę, tak jak i nieprawomyślnego obywatela, można było po prostu usunąć ze społeczeństwa i zlikwidować. Takie poglądy kontynuowała strategia wojen napoleońskich, co pociągnęło ogromne ofiary w ówczesnej Europie. Wiele z tych elementów ateistycznych znalazło się na sztandarach Wiosny Ludów, aż w końcu legło u podstaw filozofii marksistowskiej i komunizmu. Równocześnie zaowocowało to ludobójstwem i holokaustem w okresie panowania faszyzmu i hitleryzmu oraz masowym prześladowaniem przejawów życia religijnego we wszystkich państwach komunistycznych. Dzisiaj wiemy niestety, ile to milionów ludzi straciło życie w obozach koncentracyjnych, w sowieckich łagrach, czy w dalekowschodnich obozach śmieci. Tak bowiem działał praktycznie ateizm państwowy i głoszone przez niego poglądy oparte na założeniu, że nie ma Boga i że człowiek jest  jedynie bytem fizycznym. 

 

Ludzkość zapłaciła więc najwyższą cenę za zgodę na ateizm państwowy, który niestety wyrósł z ateizmu indywidualnego. Z wielkim bólem słucham młodych ludzi, którzy głoszą swoją osobistą wolność i osobiste szczęście bazujące na ateizmie. Z wielkim bólem oglądam też, jak wielu ludzi daje się oszukać przez zwodniczą argumentacją stosowną przez ateistów w obecnym społeczeństwie. Ale osobiście mogę zrobić tylko jedno: zaprosić każdego człowieka do zapoznania się z moim opracowaniem,  do podjęcia dyskusji nad  prawdziwą osobowością człowieka i do logicznego zrozumienia przejawów istnienia Boga.

 

Polecam szczególnie przeanalizowanie następującej sytuacji.

Mianowicie obecność Boga pośrednio można zrozumieć patrząc na rozwój cywilizacyjny. Najczęściej charakteryzuje się on pomnażaniem bytów i to coraz bardziej skomplikowanych i doskonalszych. Jest tak dlatego, że „Ktoś” nas tego nauczył. „Boski” sposób na rozwój polegał na tworzeniu coraz bardziej skomplikowanych i doskonałych bytów. Z Boga, jak ze źródła, wyłaniały się wciąż nowe, doskonalsze koncepcje stworzeń, aby dojść do samego człowieka. I tu był nasz początek. W tym momencie Stwórca jakby zakończył ten rozdział rozwoju strony fizycznej przyrody uznając ciała fizyczne ludzi za zdolne do doprowadzania ich osób duchowych do doskonałości. W obecnym „Boskim” etapie stwórczym już tylko zaczątki osób duchowych wyłaniają się z Boga, bo rodzą się wciąż nowi ludzie. Tak właśnie dalej rozwija się Bóg.

 

Ludzie od zarania przejęli od Stwórcy ten pierwszy rozdział rozwoju fizycznego świata. Teraz już tylko sami ludzie zajmują się tym rozwojem tworząc wciąż nowe byty w rozwoju cywilizacji. Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie. Widać miasta, drogi i inne konstrukcje przestrzenne. Widać rozwój łączności i komunikacji. Widać eksplozję pomysłów we wszystkich dziedzinach życia. Wciąż przybywa tych bytów wyznaczających rozwój i postęp.

 

Warto jednak wysilić trochę swój rozum i odnaleźć w tym rozwoju pierwotne źródło. Gdy już jakoś uda się nam zidentyfikować te pierwotne źródło jako Stwórcę, to mogą się nam otworzyć oczy, uszy i rozum, aż zrozumiemy, że rozwój jest naszym dziedzictwem od Boga, Naszego Ojca.

 

Piszę to, aby inni, tak jak ja, doszli do wniosku, że używanie oczu, uszu i rozumu w sposób szczery wobec siebie prowadzi do poznania Boga, do Jego obecności we wszechświecie.

 

Pisałem już we wstępie, że nie warto zaczynać od bardzo ambitnych pytań, takich jak: czy Bóg istnieje i kto to właściwie jest. Lepiej nie pytać o istnienie Boga i powstanie wszechświata, zanim nie odpowiemy sobie na pytania dotyczące samych siebie, o ludzi.

 

Proponowałem, aby w pierwszym kroku zrozumieć, że człowiek nie jest zwierzęciem. Dalej próbowałem jasno przedstawić, że tylko w czynnościach fizjologicznych jesteśmy podobni do zwierząt. Podkreślałem jednak, że zaraz po tych czynnościach nasze podobieństwo do zwierząt się kończy. Jest tak dlatego, że tym naszym ciałem podobnym do zwierząt kieruje wewnętrzna osobowość, która w dużym stopniu traktuje nasze ciało fizyczne jako narzędzie do istnienia w świecie fizycznym. W czasie, gdy zwierzęta wykonują wszystkie czynności całym swoim jestestwem, człowiek używa swego ciała jako płaszczyzny do istnienia swej wewnętrznej, fizycznie niewidzialnej osobowości.

 

Gdy rozmawiamy z drugą osobą, to nie mówimy do jej skóry i kości, ale do kogoś, kto jest w środku. Czujemy, że nasze słowa płyną gdzieś do głębi naszego słuchacza i wzbogacają jego wiedzę. To i jeszcze tysiąc innych rzeczy, które potrafią robić ludzie, całkowicie odróżnia nas od zwierząt.

 

To, co jest w nas, tzn. w naszym ciele fizycznym, jest właściwym człowiekiem. Nazwałem to osobą duchową, w odróżnieniu od naszej osoby fizycznej, tzn. naszego ciała biologicznego obdarzonego instynktem życia. Tylko w fizycznej części jesteśmy podobni do zwierząt. Ale na tym kończy się to podobieństwo.

To, co zrobiła i robi nasza osoba duchowa w oparciu o osobę fizyczną jest zupełnie odrębnym zjawiskiem w całym kosmosie. Człowiek znalazł się bowiem gdzieś między Pierwszą Przyczyną a wiecznym bezmiarem kosmosu. Jako jedyna istota człowiek przekształca ten wszechświat i ma to zamiar robić w nieskończoność. I tu człowiek dotyka wieczności. Cały wszechświat, od cząstki elementarnej do największych galaktyk, tworzy wieczystą płaszczyznę działania dla swojego „gospodarza” – człowieka. Aż się prosi, aby ta wieczność, która nas otacza, była również naszym udziałem. I tak jest, bo nie może być inaczej. Tę wieczność mamy w sobie i na zewnątrz nas. Ta wieczność w nas to nasza osoba duchowa, czyli my sami, właściwi ludzie. Ta wieczność poza nami, wokół nas, to nasze pierwsze spotkanie z Pierwszą Przyczyną, zwaną Bogiem.

 

Tak oto warto zacząć osobistą próbę odnalezienia Boga. Warto posłużyć się logicznym rozumowaniem i naszą wewnętrzną intuicją. Dalej pójdzie już łatwiej, bo od tego momentu staram się pomóc każdemu poszukującemu poprzez treść zawartą na tej mojej stronie internetowej (lub tym samym tekstem zawartym w opracowaniu p.t.„Dotyk wieczności”).

Temu służą tematy główne tej książki począwszy od pierwszego tematu p.t. „Byt Pierwoistny”, poprzez następne tematy „Osobowość Boga” i „Bóg jako Ojciec i Stwórca”, aż do poszczególnych tematów uzupełniających te treści.

 

To wszystko, co mam do zaoferowania, aby przybliżyć każdemu swoje wieloletnie przemyślenia i spowodować przez to powstanie u każdego jego własnego zrozumienia Boga.

 

 

 

 

 

ISTOTA.NET.PL

Logiczna droga do zrozumienia wieczności w człowieku

Image_index