Serce Boga

Próbuję zrozumieć Serce Boga

Image_10

Każdy z nas jest pewny, że ma serce.

Nie chodzi tu oczywiście o nasz organ będący swoistą pompą ssąco-tłoczącą ukrytą w klatce piersiowej, ale o ośrodek naszej osobowości, o nasz najgłębszy ośrodek uczuć, w którym rodzą się najważniejsze pozytywne decyzje i z którego powinno wychodzić same dobro. Ten ośrodek stanowi sedno naszej osobowości i decyduje o naszym człowieczeństwie.

 

Przypominam, że wszyscy jesteśmy zrodzeni „na obraz i podobieństwo” Boga, to znaczy, że serce odziedziczyliśmy od Niego. W takim razie możemy powiedzieć, tak jak i w naszym przypadku, że Serce Boga to najgłębszy i najważniejszy atrybut Jego Osobowości. (Bo Bóg jest Osobą).

 

Serce Boga jest zatem ośrodkiem i rdzeniem Jego Osobowości oraz tym, co czyni go Ojcem Niebieskim. Znajduje się Ono jakby pośrodku całego wszechświata. Jego Serce to źródło pierwotnej miłości, sedno Jego Uczuciowości i punkt, od którego wszystko się zaczyna. Oczywiście trudno w przypadku Boga mówić o jakimś punkcie czy początku, ale jest to potrzebne dla naszego rozumowania umieszczonego w konkretnym „ziemskim” czasie i fizycznej trójwymiarowej przestrzeni. Jednak dopiero wyjście poza te ograniczenia do sfery poza czasem i przestrzenią może zbliżyć nas trochę do Jego zrozumienia.

 

W tej sferze leży całe sedno naszego poszukiwania Boga. Wśród poszukiwań prawdy, miłości i przyjaźni powinno się najpierw znaleźć coś, co nazywam dotknięciem Serca Boga. Przedstawię to na własnym przykładzie, wyprzedzając trochę następne tematy tej książki.

 

Najpierw wczułem się w sytuację, w której upadli Adam i Ewa i poczułem to rozdarte Serce Ojca, który musiał usunąć z raju Swoje własne dzieci. Potem razem z Bogiem odczułem ból, gdy zrozumiałem, jak znika szansa na pierwszy krok do naprawy grzechu pierworodnego, gdy Kain zabijał Abla. Ale największy ból Serca Boga odczułem, gdy opuszczony przez wszystkich Jezus, Jego Syn, szedł na śmierć krzyżową. Jezusa, Syna Bożego, opuścili najbliżsi uczniowie, jeden z nich wydał Go oprawcom, a ten najlepszy, najukochańszy, zaparł się Go w takcie Jego przewodu sądowego. Czy ktoś zgłosił się wtedy, by oddać życie za Jezusa? Czy ktoś pamiętał Jego słowa: „...nie ma nic piękniejszego, niż oddać życie za swoich przyjaciół...”? Co wówczas działo się w Sercu Boga? Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie ten ból?!

 

Coś z tego bólu dotknęło mnie osobiście, poczułem to niewyobrażalne cierpienie Ojca Niebieskiego i pokochałem Go na zawsze całym swoim sercem.

 

Często się mówi (oczywiście w przenośni), ze komuś pęka z żalu serce, że ktoś ma rozdarte serce z powodu utraty osoby bliskiej, że komuś z żalu krwawi serce. Oznacza to, że ból i żal sięgnęły do samej głębi naszego jestestwa. Jest to przeżycie nieporównywalne z niczym innym i tylko osobiste przeżycie takiego stanu może nam dać wyobrażenie o ogromie bólu i cierpienia.

 

To wszystko pomogło mi zrozumieć jeszcze jedną istotną okoliczność. Mianowicie, że Serce Boga jest zawsze z człowiekiem. Bóg dając nam część Samego Siebie, czyli dając nam zalążek osoby duchowej i cząstkę Swego Serca, w pewnym sensie jest obecny w nas na zawsze. Ta cząstka tkwi w nas na wieki i nic nie może jej z nas usunąć lub jej zniszczyć. 

 

We mnie ten stan trwa od tego momentu, gdy odczułem wspomniane powyżej uczucie dotknięcia Serca Boga. Od tego czasu odczuwam obecność miłości Boga jako mojego ojca, odczuwam coś na kształt pewności, że On jest gdzieś bardzo blisko. Czuję się jakoś związany nicią miłości, atmosferą kochania płynącą od Boga Ojca, na którą wciąż staram się odpowiadać zapewniając Go o swojej miłości. Dlatego moje porozumiewanie się z Bogiem nie ma charakteru zwykłej modlitwy, ale jest to rozmowa z Kimś obecnym obok mnie. Mówię do Boga całym sobą, że Go kocham i wtedy łzy same napływają mi do oczu. Najczęściej rozmawiam z Bogiem jadąc sam samochodem i zdarza mi się, że muszę zatrzymać się na poboczu drogi, bo łzy przeszkadzają mi w prowadzeniu samochodu. To są łzy miłości, a płacz odczuwam całym sobą.

 

Jestem pewien, że w samym jądrze naszej osobowości tkwi odziedziczona od Boga świadomość Jego praw i zasad funkcjonująca w postaci działania naszego sumienia oraz cząstka Jego Serca będąca naszym sercem. To właśnie oznacza obecność Boga Ojca w nas - Jego dzieciach.

 

Możemy się oczywiście zastanawiać, dlaczego większość ludzi tego nie czuje, ale wynika to niestety z faktu, że żyjemy w świecie, w którym nie dostrzega się Jego obecności wokół nas, tak jak trudno też dostrzec w nas cechy boskości.

 

Czasami ludzie podświadomie czują, że tkwiące w nich ukryte sumienie, coś, co funkcjonuje gdzieś w naszej głębi, ma wpływ na życie codzienne. Dowodem na to są liczne przysłowia i potoczne powiedzenia w stylu: „czyjeś uczucie pochodzi z głębi serca” czy „kogoś ruszyło sumienie”, a także ostra reprymenda w stylu „… ty chyba nie masz Boga w sercu!”.

 

Ci nieliczni, którzy częściowo odczuwają tę cząstkę Boga w sobie i próbują postępować zgodnie z jej impulsami, są często wytykani palcami przez innych jako osoby nienormalne lub nawiedzone. Co w takim razie można powiedzieć o Jezusie, który w pełni zdawał sobie sprawę z obecności Boga w Sobie, który publicznie o tym mówił i który w pełni kierował się tym Boskim źródłem tkwiącym w Jego Osobowości?

 

Chcę uzmysłowić wszystkim ten fakt, że będąc dziećmi Boga, mamy cząstkę Jego Serca w sobie i że On jest zawsze z nami. To jest właśnie najważniejsza rzecz w naszym życiu.

 

 

 

ISTOTA.NET.PL

Logiczna droga do zrozumienia wieczności w człowieku

Image_index