Człowiek wobec śmierci

O czym warto wiedzieć przed wejściem do świata duchowego

Image_22

Skoro świat jest pod panowaniem Szatana, to i my jesteśmy pod jego kontrolą. Szatan utrzymuje bezwzględnie swoją władzę i nie jesteśmy w stanie indywidualnie tego zmienić. A na co mamy wpływ? Oczywiście na siebie samych i na swoją przyszłość. Pierwotnie człowiek powinien zajmować pozycję dziecka Boga, podczas, gdy upadły anioł był i zawsze będzie tylko w pozycji sługi Boga, a tym samym i człowieka. A to, że na jakiś czas ten stan został zmieniony i Szatan stał się panem człowieka czyniąc z niego swojego sługę, to już inna sprawa i ten stan nie może trwać wiecznie.

 

Na razie bezwiednie jesteśmy jego sługami i warto to zrozumieć. Weźmy jako przykład zwykłą ludzką chęć bycia bogatym. Zastanówmy się nad znaczeniem stwierdzenia Jezusa, że łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego. Nie będę się tu zajmować „uchem igielnym” ani wzmiankowanym wielbłądem. Interesuje mnie co innego. Na pewno człowiek bogaty jest bardziej kontrolowany przez Szatana i dużo trudniej jest mu zrozumieć Boga niż człowiekowi nieobciążonemu bogactwami. Czy to znaczy, że nie mamy się bogacić? Tego nie wiem, ale na pewno szkoda na to czasu, jeżeli nasze krótkie życie jest tylko przygotowaniem do właściwego życia w świecie duchowym.

Niestety, na co dzień pragnienie bogactwa zwycięża. Ludzie wciąż walczą o różne korzyści, ponosząc przy tym zwycięstwa lub porażki, ale w ostatecznym rozrachunku marnują tylko czas i tracą szansę poznania prawdziwego sensu życia. Najczęściej jednak nie zdają sobie sprawy, dlaczego tak jest. Tymczasem podporządkowana Szatanowi koncepcja naszej cywilizacji wciąż zwycięża, a my bezwiednie uczestniczymy w przedłużeniu trwania tego swoistego piekła na ziemi. Dlatego niektórzy uciekają w wyśniony świat wirtualny znany z filmów „science-fiction” lub gier komputerowych, aby choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości.

 

Jeżeli żyje się w piekle, to oczywistym wnioskiem jest to, aby z niego uciekać. Fizycznie nie da się tego zrobić bez utraty życia fizycznego. Niestety nie wystarczy „ucieczka” w ciekawe podróże odkrywające piękno natury, w piękne marzenia o szczęściu i miłości, a nawet w modlitwę. To są tylko półśrodki, ale ponieważ ludzkość nigdy nie zaznała życia w idealnym świecie, to takie „półśrodki” mogą nam trochę pomóc. Doświadczyłem to sam na sobie.

Gdy jednak czujemy, że nasze życie dobiega końca, warto pozostawić półśrodki i zrobić porządek ze swoimi problemami.

Wiele razy zadawałem sobie pytanie, czy jestem przygotowany na śmierć i czy trzeba coś robić w tej sprawie.

Nie ma wątpliwości, że problemy, jakie mamy za życia fizycznego, mogą nas obciążać w świecie duchowym. Większość naszych zmartwień w życiu codziennym, nie ma żadnego znaczenia w świecie duchowym. Tymczasem chęć lepszego życia czy bogactwa potrafi nam całkowicie przesłonić właściwą drogę życia. Wspomniane już powiedzenie, że łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego, mówi właśnie o przesłonięciu naszego właściwego sensu życia przez wysiłki nie mające nic wspólnego z naszym przyszłym życiem w świecie duchowym.

 

Najlepiej wejść do świata duchowego całkowicie uwolnionym od zobowiązań w świecie fizycznym. Najlepiej ponaprawiać wszystkie krzywdy wyrządzone innym ludziom, spłacić wszystkie długi, te materialne i te moralne, a także przeprosić tych, którzy z naszego powodu czują do nas jakikolwiek żal. Warto zrobić bardzo głęboki rachunek sumienia, poszperać w pamięci w poszukiwaniu nawet najdrobniejszych krzywd, które komukolwiek wyrządziliśmy i serdecznie przeprosić tych, którzy się na nas gniewają lub mają do nas jakieś pretensje. Czasami takie przeprosiny są technicznie niemożliwe i wtedy możemy uzyskać pewne przebaczanie poprzez normalną spowiedź wobec księdza w konfesjonale. Tak czy inaczej, uważam, że głównym zadaniem człowieka przed pójściem do świata duchowego jest zostawienie po sobie tylko samego dobra.

 

Chciałbym tutaj wtrącić moje niezależne przemyślenie, którego nie jestem do końca pewien. Chodzi o to, że w idealnym świecie będziemy mogli decydować o momencie naszego przejścia do świata duchowego, czyli o momencie naszej śmierci fizycznej. Mogłoby to następować po zapewnieniu Ojca Niebieskiego, że już zakończyliśmy wszelkie sprawy ziemskie i osiągnęliśmy odpowiedni poziom doskonałości akceptowalny przez Boga. Wciąż jednak zastanawiam się, jak by to miało wyglądać.

 

Warto się też zastanowić nad tym, jak będzie wyglądało nasze „codzienne” życie w świecie duchowym. Użyłem cudzysłowów w słowie „codzienne”, gdyż nie ma tam pojęcia dnia i nocy, a przemijanie czasu nie odczuwa się w sposób „ziemski”.

Dotychczas nasza wyobraźnia sugerowała nam, że ci dobrzy będą zaznawali niebiańskich rozkoszy, a ci źli będą się smażyli w piekle. Tego typu zrozumienie już dawno powinno odejść do lamusa. O tym, jak nasze życie będzie wyglądało w świecie duchowym, napiszę najprościej, jak potrafię, ale są to tylko moje przypuszczenia wynikające z wieloletnich przemyśleń i poznawania różnych koncepcji religijnych.

 

Jedną z form życia w świecie duchowym będzie uczestnictwo przebywających tam osób duchowych w codziennym życiu na ziemi wśród osób fizycznych. Tak zresztą miało być w idealnym świecie.

Używanie ciała fizycznego osoby aktualnie żyjącej na ziemi przez osobę duchową człowieka, który już przeżył swoje życie fizyczne, jest zjawiskiem zupełnie normalnym z punktu widzenia pierwotnych zamierzeń Stwórcy. Bóg chciał, aby wszyscy ludzie, zarówno ci, którzy żyją obecnie w świecie fizycznym, jak i ci, którzy z niego odeszli, na bieżąco uczestniczyli w rozwoju świata i żyli wszyscy razem jak wielka światowa rodzina. Oczywiście, osoba duchowa nie może obecnie podziwiać piękna krajobrazu sama z siebie. Ten krajobraz i jego zmiany można oglądać tylko fizycznymi oczami, a tych osoba duchowa nie ma. Bóg jednak stworzył zasadę korzystania z ciała fizycznego przez osobę duchową, aby wszyscy od zarania dziejów uczestniczyli w rozwoju świata i byli obecni w świecie, który poznali za życia.

 

Przypomnę tu jeszcze raz porównanie z meczem piłkarskim opisanym w jednym z poprzednich rozdziałów. My, wciąż żyjący fizycznie na ziemi, jesteśmy zawodnikami na boisku. Ludzie w świecie duchowym, choć już tam są, mogą uczestniczyć aktywnie w życiu tego świata i obie strony komunikują się nawzajem. W Królestwie Niebieskim będzie to po porostu standard.

 

Inną formą trwania w świecie duchowym jest tworzenie rodzaju wirtualnej rzeczywistości w oparciu o przeżyte doświadczenia.

Człowiek za życia ziemskiego nagrywa jakby kamerą na magnetowidzie całe swoje życie, to znaczy każdą jego sekundę, tworząc w ten sposób ogromny materiał życiowy. Każde nasze spojrzenie, każde najmniejsze przeżycie, jest trwale rejestrowane, bez względu na to, czy tego chcemy, czy nie. Jest to kolosalny materiał życiowy, bo Stwórca zaplanował pobyt w świecie fizycznym jako szkołę dojrzewania do doskonałości i czas przeżywania miłości. Tego materiału powinno nam wystarczyć na wieczność. Niestety większa część ludzi „nagrywa” ten materiał w sposób odległy od potrzeb życia w świecie duchowym. Wyjaśniałem już, że gromadzenie bogactw ziemskich, tzn. pieniędzy, sławy czy zaszczytów nie ma dla życia w świecie duchowym żadnego sensu. Nie jest to jednak główny nasz problem. Dużo ważniejszym negatywnym zjawiskiem jest wszelkie działanie wywołujące krzywdę u innych ludzi, niszczenie i degeneracja miłości czy też odbieranie życia innym ludziom. Biblijne dziesięcioro przykazań jest pewnym opisem wartości, które w najbardziej zły sposób obciążają konto człowieka. Chodzi tu przede wszystkim o to, aby nie sprzyjać systemowi życia sprzecznemu z koncepcją Boga, łamiąc dobre, powszechnie przyjęte standardy moralne, bo to sprzyja „szatańskiej” koncepcji świata. Szanowanie (czytaj kochanie) rodziców i wszystkich innych ludzi, potencjalnych dzieci Boga, nie zabijanie, nie kradzenie, nie cudzołożenie i nie stawianie siebie w pozycji Boga wskazuje jasno, że te przykazania wyczerpują większość negatywnych zjawisk niszczących osobowość każdego człowieka.

 

Przed wejściem do świata duchowego warto również poznać jak najwięcej różnych koncepcji i teorii o strukturze rzeczywistości duchowej i fizycznej, a także różne punkty widzenia na zasady działania świata fizycznego i duchowego.

Źle jest, jeżeli człowiek trzyma się kurczowo „jedynego słusznego” światopoglądu i jest przekonany, że zdobył absolutna prawdę o wszystkich zjawiskach duchowych.

Jeżeli z takimi poglądami wejdzie człowiek do świata duchowego i okaże się, że jego poglądy są błędne, to może przeżywać ogromne rozczarowanie i ból paraliżujący jego życie w świecie duchowym. Zdarza się, co prawda rzadko, że zawód z odkrycia nieprawdziwości wyznawanych poglądów i związany z tym stres jest tak ogromny, że taka osoba ta rozumie, ze już fizycznie umarła.

 

Ten cały materiał wnosimy ze sobą do świata duchowego po śmierci fizycznej. Od tego momentu nie da się nic w nim zmienić. Wchodząc do świata duchowego natychmiast zdobywamy właściwy punkt widzenia i rozpoczyna się nasz prywatny „sąd ostateczny”. Widzimy wówczas jasno całe swoje życie i rozumiemy od razu, co jest materiałem właściwym do życia wiecznego. Widzimy również, co jest materiałem bezwartościowym, ale przede wszystkim, co było złem niszczącym nasze życie.

Piekło osobiste zaczyna się w momencie, gdy człowiek zrozumie, że zmarnował swoje życie, zaczyna żałować większości rzeczy, które zrobił, pragnie naprawić złe czyny i krzywdy, które dokonał. Równocześnie zdaje sobie sprawę, że nie może cofnąć tych rzeczy i zaczyna jeszcze bardziej cierpieć. Chcę tu dodatkowo wspomnieć grupę ludzi szczególnie cierpiących, to znaczy tych, co popełnili samobójstwo. Poziom duchowego bólu jest u nich ogromny.

 

Wszystkie te „nagrania” muszą przejść oczyszczenie przez nasz „prywatny sąd ostateczny”, który następuje zaraz po przejściu do świata duchowego. Pełne oczyszczenie w postaci „właściwego” Sądu Ostatecznego nastąpi dopiero w procesie pełnego zbawienia świata do poziomu Królestwa Niebieskiego.

 

Z kolei „oczyszczone nagranie” może służyć nam na wieczność. Prawdziwe życie w świecie duchowym zaczyna się wtedy, kiedy zaczynamy odtwarzać nagranie z naszego „życiowego magnetowidu”. Odtwarzamy wtedy właściwe przeżycia, te, które wynikły z koncepcji stwórczej Boga. Możemy sobie stworzyć nawet ulubiony przebieg życia i realizować wszystkie swoje pragnienia wynikające z tego „nagrania”. Na przykład przeżywamy ponownie jakąś wycieczkę, wspaniałe chwile jazdy na nartach czy zdobywanie Mont Everestu. Możemy odtwarzać swobodnie swoje życie, wszelkie chwile radości i uniesienia tyle razy, ile nam się spodoba i modyfikować je w sposób dowolny. Dość często w „życiu ziemskim” chcemy, aby miłość trwała wiecznie lub, aby pewne przeżycia nigdy się nie kończyły, a tu, w świecie duchowym, możemy właśnie spełnić te pragnienia. Niebo jest więc (w telegraficznym skrócie) spełnianiem się wszystkich naszych dużych i dobrych marzeń przynoszących radość i szczęście nam i Naszemu Ojcu. Nasze „nagranie”, szczególnie w czasie życia w idealnym świecie fizycznym, może nam dać niekończącą się radość i szczęście. Dobrze jest więc starać się o naprawę naszej obecnej cywilizacji i, nawet na małą skalę, próbować doprowadzić do powstania takiego idealnego świata.

 

 

 

 

 

ISTOTA.NET.PL

Logiczna droga do zrozumienia wieczności w człowieku

Image_index