Człowiek – Istota wieczna
Próbuję zdefiniować człowieka
Jeżeli nie uznaje się istnienia Boga i jest się na przykład ateistą, to automatycznie nie wierzy się w istnienie jakichkolwiek bytów duchowych. Oczywiście nie uznaje się również istnienia w człowieku wiecznej osoby duchowej, gdyż powiązana jest ona z istnieniem wiecznego Boga. Wynika z tego, że ludzie niewierzący w Boga muszą uznać człowieka za zwierzę; co prawda bardzo rozwinięte, ale zwierzę. Tymczasem, choć nasze ciało fizyczne jest podobne do zwierzęcego, to jednak, już tylko z uwagi na osiągnięcia cywilizacji ludzkiej, zwierzętami nie jesteśmy. Dlatego najpierw zasygnalizuję, że człowiek to osoba duchowa żyjąca wiecznie i posiadająca tylko w pierwszym okresie swojego życia ciało fizyczne.
Chrześcijanie uważają człowieka jako istotę posiadającą duszę i nie bardzo rozumieją pojęcia osoby duchowej i fizycznej. Dlatego spróbuję dokładniej zdefiniować człowieka.
Często Boga nazywa się Ojcem Niebieskim. Nazwa ojciec rozumiana jest jako ten, który daje życie. W tym przypadku Ojca Niebieskiego należy traktować jako ojca i matkę równocześnie. Czy wypada więc zwracać się do Boga mówiąc: „Matko Niebieska”? Cóż, nie ma takiego zwyczaju i trudno jest teraz namówić ludzi do takiej rewolucyjnej zmiany w nazewnictwie.
Warto jednak wiedzieć, że człowiek narodził się z Boga jako Jego dziecko w formie zaczątku naszej osoby duchowej. Osoba duchowa wyłania się z Boga Ojca, tak jak wyłania się noworodek z łona matki. Narodzenie osoby duchowej nie jest jednak wynikiem zapłodnienia, jak to ma miejsce w przypadku fizycznego poczęcia. To rodzaj rozwoju samego Boga, akt poszerzania Jego obecności we wszechświecie. Każda nowa osoba, zapoczątkowując swoje życie od Ojca Niebieskiego, powoduje Jego dalszy rozwój poprzez swój osobisty rozwój. Tę koncepcję łatwiej zrozumieć, gdy wyobrazimy sobie sytuację, w której nasz świat rozwijałby się bez upadku pierwszych przodków. Wówczas, tak jak obecnie, rozwijałaby się nasza cywilizacja, oczywiście dużo szybciej i skuteczniej. Taki postęp cywilizacyjny Ziemi byłby bazą do rozwoju całego wszechświata, rozwoju wszelkich gałęzi ludzkiej myśli i wiedzy, co pośrednio wpływałoby na rozwój Samego Boga. Rozwój jest bowiem podstawowym mechanizmem istnienia całego stworzenia, tkwi w naszej osobowości i tkwi również w Osobowości Samego Boga. Tak jak wyjaśniałem to w poprzednich rozdziałach, człowiek jest jakby przedłużeniem Stwórcy, jakby zbiorowym dopełnieniem Boga. Oczywiście tak jest w momencie, gdy człowiek osiąga doskonałość, co jest celem życia fizycznego na Ziemi. Podkreślał to wyraźnie Jezus mówiąc; „bądźcie doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec Niebieski”. Ta prośba Jezusa niestety pozostaje wciąż niespełniona.
Człowiek zatem nie został stworzony, tak jak wszystko inne we wszechświecie.
Widzę przed oczami taki obraz: rodzi się człowiek – mała osóbka. Rodzi się z łona matki, ale na ten obraz nakłada się rodzenie małej osóbki duchowej przez Boga, wyłaniającej się z Niego, ale niewidzialnej dla naszych oczu i łączącej się z osóbką fizyczną widzialną już dla naszych oczu. Taki jest początek każdego z nas, bytu wiecznie istniejącego od momentu narodzin. Idziemy dalej przez życie, osiągamy stan, gdy nasze ciało fizyczne jest już stare i zbędne, a wtedy zwleka się ono z nas, i dalej żyjemy jako właściwy duchowy człowiek, wieczny byt, niewidzialny dla naszych fizycznych oczu, ale żyjący wiecznie w świecie duchowym.
Nasza wieczność jest sprawą podstawową, ale jak na razie wielu ludziom trudno to pojąć! Prosta prawda: jesteśmy wieczni! Oczywiście jesteśmy wieczni jako osoby duchowe, które pierwsze kilkadziesiąt lat spędzają w ciałach fizycznych, a następnie kontynuujemy samodzielne życie na wieczność w świecie duchowym. Chyba dawniej ludzie lepiej to akceptowali. Mówiono im, że po śmierci ciała fizycznego ich dusza (ich duch, a właściwie człowiek) przechodzi do „drugiego świata”. Według nich człowiek mógł iść albo do nieba, albo do piekła, albo do czyśćca. Znaczenie tych trzech miejsc będzie wymagało specjalnego wyjaśnienia w dalszych częściach tego opracowania, ale jedno jest pewne, że po śmierci fizycznej czeka nas wieczne życie w innym wymiarze i we wiecznym środowisku. Znane jest wspomniane już przedtem powiedzenie: „w tym domu nie ma żywego ducha” lub „nie ma żywej duszy” dla wyrażenia faktu, że nie ma tam nikogo (żadnego człowieka). Zbliża nas to do zrozumienia, że w zasadzie właściwy człowiek to jego osoba duchowa zwana potocznie duchem, a w niektórych religiach duszą.
Osoba fizyczna to nasze ciało fizyczne obdarzone instynktem życia, coś na kształt instynktu u zwierząt, ale w przypadku człowieka nie jest to typowy instynkt, choć funkcjonują w nim odruchy warunkowe i bezwarunkowe. W przypadku zwierząt wewnętrzny instynkt można nazwać duszą zwierzęcą. Ludzkim ciałem fizycznym kieruje też wewnętrzna natura kierująca, którą nazwę duszą fizyczną. W takim razie osoba fizyczna to byt fizyczny podobny do bytu zwierzęcego, ale w najwyższym stadium rozwoju. Tak jak w przypadku zwierząt osoba fizyczna jest ściśle związana z otaczającą nas przyrodą i stosuje się do wszystkich praw obowiązujących w przyrodzie. I tak jak wszystkie byty fizyczne w określonym czasie osoba fizyczna musi umrzeć. Różnica między osobą fizyczną człowieka a nawet najbardziej rozwiniętym przedstawicielem świata zwierzęcego polega na różnym sensie ich istnienia. Można to opisać prostym twierdzeniem. Sensem życia zwierzęcia jest służenie osobie fizycznej człowieka, a sensem istnienia naszej osoby fizycznej jest służenie osobie duchowej.
Jednym z najważniejszych aspektów osobowości człowieka jest wolność. Wolność jest głęboko wpisana w charakter osoby duchowej, ale osoba fizyczna ma bardzo mało wspólnego z prawdziwą wolnością przypisaną człowiekowi. Życie fizyczne to właściwie cały ciąg konieczności, „musów” i obowiązków, czyli tego wszystkiego, co nie jest wolnością. Nie chodzi tu oczywiście o fakt, czy dany człowiek siedzi w więzieniu, czy jest na tak zwanej wolności. Chodzi o to, że osoba fizyczna musi jeść, pić, oddychać, spać i robić setki innych czynności fizjologicznych, bez których nie może żyć. Musi też istnieć w społeczeństwie, mieszkać, pracować, posługiwać się pieniądzem i różnymi innymi środkami współpracy i komunikacji społecznej, bo inaczej będzie tak zwanym wyrzutkiem społecznym. Musi oczywiście przestrzegać ogromnej liczby przepisów, praw oraz nakazów i zakazów, bo jeśli tego nie zrobi, to trafi do miejsca, które jest symbolem braku wolności, czyli do więzienia. Czy to jest prawdziwa wolność?
Oczywiście tylko osoba duchowa, po opuszczeniu ciała fizycznego może być wolna. Niestety i tu trzeba dodać, że wolność to nie anarchia, ale jest ona określona prawem najwyższym, czyli naturalnym prawem Bożym, które opisuję w tym opracowaniu w różnych miejscach. Pewną definicję wolności przedstawił papież Jan Paweł II twierdząc, że nie ma wolności bez Boga. To wychodzi na to samo, co powiedziałem w poprzednim zdaniu. Dla lepszego zrozumienia tego tematu podam przykład Stanów Zjednoczonych. Krąży opinia, że obywatele tego kraju są ludźmi wolnymi, ale granice tej wolności określa Konstytucja Stanów Zjednoczonych.
Człowiek został stworzony tak, aby po przejściu przez życie fizyczne, stać się istotą całkowicie wolną w świecie duchowym utworzony zgonie z Wolą Boga, czyli prawami Bożymi. Takiej wolności wszyscy podświadomie pragną, ale jest ona na razie nieosiągalna.
Jak już to przedtem wyjaśniałem, osoba duchowa człowieka to właściwie sam człowiek, to byt duchowy posiadający ciało duchowe i centralny atrybut duchowy, który nazwę duszą duchową. Ciało duchowe, zwane czasem ciałem astralnym, to baza duchowej energii życiowej dla osoby duchowej. Jest ono kierowane przez wspomnianą duszę duchową stanowiącą centrum istnienia i kwintesencję osobowości człowieka. Tak jak dusza fizyczna w ciele człowieka kieruje jego pięcioma zmysłami i stanowi instynkt podtrzymujący życie, tak i dusza duchowa pełni podobne funkcje wobec osoby duchowej kierując jego zmysłami duchowymi i stanowiąc centrum jego inteligencji, woli i uczuciowości.
Zatem osoba duchowa człowieka to wieczny byt będący dzieckiem Boga. Bóg nie stworzył człowieka po to, aby człowiek umierał. Śmierć ciała fizycznego, która od początku była przewidziana przez Stwórcę, nie może być jakąś tragedią czy powodem do cierpień dla najbliższego otoczenia człowieka. Bóg z utęsknieniem czeka na każde Swoje dziecko, bo każdy z nas może przynieść Ojcu Niebieskiemu niepowtarzalną radość i szczęście. W Królestwie Niebieskim, w idealnym świecie, śmierć fizyczna człowieka kończy jego wzrost do doskonałości i jest okazją do wielkiej radości. Tak jakby człowiek zdał „życiową maturę” i wszystko stoi przez nim otworem. Życie fizyczne człowieka można też porównać do czasu ciąży lub okresu wylęgania się w jaju, aby na koniec, po opuszczeniu ziemskiej powłoki, czyli odrzucenia ciała fizycznego, człowiek mógł żyć wiecznie wolny w całym nieskończonym wszechświecie, a przede wszystkim w symbiozie z Ojcem Niebieskim.
Zależności między osobą fizyczną a osobą duchową opiszę jeszcze dokładniej w części dotyczącej świata duchowego.
W obecnych czasach o osobie duchowej człowieka prawie się nie mówi albo w taki byt po prostu się nie wierzy. A szkoda, bo takie jasne określenie człowieka bardzo by uporządkowało wizję przyszłości każdego z nas. Wiara, a może pewność, że każdy człowiek jest wieczny i po śmierci fizycznej kontynuuje życie w świecie duchowym, przeniosłaby ciężar zmagań z drobiazgów w życiu doczesnym w wymiar ważniejszych spraw dla egzystencji w nieskończoności. Na dodatek liczne „przyziemne” sprawy nie obciążałyby tak bardzo naszego ziemskiego marszu ku wieczności.
Myślę, że wiele światowych niesprawiedliwości, wiele ludzkich krzywd, wiele egoizmu, a nawet wiele zbrodni zostałoby zredukowanych przez takie spojrzenie na rzeczywistość wokół nas, to znaczy na rzeczywisty wymiar życia ludzkiego w nieskończoności. Nawet samobójstwo straciłoby swój sens, gdyby ludzie wiedzieli, że prowadzi ono tylko do chwilowego wyeliminowania ciała fizycznego z naszego właściwego wiecznego życia.
Czy warto uwierzyć w istnienie świata duchowego? Albo inaczej, czy warto uświadomić sobie istnienie świata duchowego? Bo jeśli taki świat istnieje, to problem polega właśnie na uświadomieniu sobie jego istnienia. Jeśli jednak świat duchowy nie istnieje, to nic nam nie da wiara w niego i obdarzanie zaufaniem informacji ze strony różnych religii.
Co stracimy lub zyskamy na uświadomieniu sobie istnienia świata duchowego?
Jeśli po śmierci będzie pustka i nicość, czyli definitywny koniec, to i tak nie dowiemy się o tym i nie uświadomimy sobie tego faktu. W więc żadna strata.
Jeśli jednak po śmierci fizycznej znajdziemy się w innym świecie, to znaczy w świecie duchowym, to dla nieprzygotowanych może to być wielki szok bardzo utrudniający im przyszłe życie. I to będzie duża strata.
Praktycznie warto poważnie zająć się zrozumieniem faktu istnienia świata duchowego. Tym, którzy na razie nie są w stanie uświadomić sobie jego istnienia, proponuję na początek założyć istnienie tego świata, a następnie sprawdzać tę teorię na płaszczyźnie tego, co dotychczas wiemy lub co zostało napisane w poprzednich rozdziałach. Ten i następnych kilka rozdziałów powinno przybliżyć wiele spraw związanych ze światem duchowym.
ISTOTA.NET.PL
Logiczna droga do zrozumienia wieczności w człowieku