Człowiek – Istota wieczna

Próbuję zdefiniować człowieka

Image_7

Wnioskując na podstawie obserwacji rozwijającej się cywilizacji ludzkiej, należy przyjąć, że człowiek nie należy do świata zwierząt. W takim razie warto zastanowić się nad jego podobieństwem do Bytu Pierwoistnego. Należy też wziąć pod uwagę fakt, że człowiek jest na razie jedynym znanym nam bytem, który ocenia przymioty Bytu Pierwoistnego, traktując niektóre z nich jako „swoje”.

Jak zatem opisać człowieka?

Jeżeli nie uznaje się istnienia Boga i jest się na przykład ateistą, to automatycznie nie wierzy się w istnienie jakichkolwiek bytów duchowych. Oczywiście nie akceptuje się również obecności w człowieku wiecznej osoby duchowej, gdyż jest ona powiązana z istnieniem wiecznego Boga. Wynika z tego, że ludzie niewierzący w Boga muszą uznać człowieka za zwierzę; co prawda bardzo rozwinięte, ale zwierzę. Tymczasem, choć nasze ciało fizyczne jest podobne do zwierzęcego, to choćby jedynie z uwagi na osiągnięcia cywilizacji ludzkiej, zwierzętami nie jesteśmy. Zresztą wszystkie inne argumenty w tym opracowaniu służą twierdzeniu, że człowiek to osoba duchowa żyjąca wiecznie i posiadająca ciało fizyczne tylko w pierwszym okresie swojego życia.

Gdy zwracamy się do innego człowieka, to nie rozmawiamy z elementami jego ciała, ale z „kimś, kto jest w środku”.

Dlatego człowieka warto określić jako byt będący integracją osoby fizycznej i osoby duchowej. Ta pierwsza jest ciałem obdarzonym zmysłami i  instynktami, trochę przypominającymi zmysły zwierzęce. Tymczasem osoba duchowa jest bytem, którego będę oceniać w stosunku do Bytu Pierwoistnego. Zastępuje ona w mojej analizie pojęcie duszy. Twierdzę, że wyłania się ona z Bytu Pierwoistnego, tak jak noworodek wyłania się z łona matki. Zostało to określone w Biblii jako „tchnienie Stwórcy” powodujące, że pierwszy człowiek stał się istotą żywą. Można to interpretować jako przeniesienie części wiecznej Osobowości Stwórcy na człowieka. Zatem narodzenie się osoby duchowej nie jest wynikiem zapłodnienia, jak to ma miejsce w przypadku fizycznego poczęcia w łonie kobietyu i trudno jest teraz namówić ludzi do tak rewolucyjnej zmiany nazewnictwa.

Reasumując, Teoria wiecznego istnienia prowadzi do wniosku, że osoba duchowa człowieka wyłania się z Bytu Pierwoistnego, tak jak noworodek wyłania się z łona matki. Jej narodzenie nie jest jednak wynikiem zapłodnienia, jak to ma miejsce w przypadku fizycznego poczęcia. Ma ona swój początek w Sercu Boga, gdy w organizmie ludzkim zadziała pochodzące od Niego prawo o właściwym wniknięciu męskiego plemnika do komórki jajowej kobiety. Decyzja o zapłodnieniu pochodzi od człowieka, ale w konsekwencji pociąga ona za sobą uczestnictwo Boga w zapoczątkowaniu tworzenia się nowego życia ludzkiego, Taka też bowiem była od początku koncepcja Stwórcy. Powstawanie osoby duchowej nie jest związane z żadnym procesem upływania czasu ani z konkretnym miejscem, gdyż świat duchowy funkcjonuje poza czasem i przestrzenią. Stanowi ono za każdym razem unikalny Boski akt stwórczy, który jest niezależny od nas. Osoba duchowa jest kształtowana od początku z Boskiej Energii. Powstaje zatem nowa, wieczna istota, w którą zostanie wszczepiona osobowość wyłoniona z Osobowości Boskiej. Stwórca przekazuje jej jakby część Samego Siebie w postaci Swojej Inteligencji, Woli i Miłości oraz „kawałek” Swego Serca. Będzie to zatem dziecko zarówno rodziców, jak i Jego. Osobowe atrybuty od Boga dla poszczególnego człowieka urzeczywistniają się w momencie, gdy Stwórca podejmie decyzję, aby tchnąć z Siebie życie w rodzącą się osóbkę fizyczną. Następuje to w chwili, gdy zakończy się wielomiesięczny okres jej rozwoju w łonie matki. Takie ucieleśnienie się atrybutów od Stwórcy można przyjąć za właściwy początek Boskiego ojcostwa wobec poszczególnej jednostki.

Mam przed oczami taki obraz: z łona matki rodzi się człowiek – nowa osoba fizyczna. Równocześnie na ten obraz nakłada się inny: powoływanie przez Boga do życia nowej osoby duchowej wyłaniającej się z Niego, lecz niewidzialnej dla naszych oczu i łączącej się z tą już widzialną dla naszych zmysłów. Taki jest początek każdego z nas, bytu wiecznie istniejącego od momentu narodzin. Idziemy dalej przez życie, osiągamy stan, gdy nasze ciało fizyczne jest już stare i zbędne. Wtedy zrzucamy z siebie cielesną powłokę, która jak gdyby zwleka się z nas. Dalej żyjemy już jako właściwy duchowy człowiek. Od tego momentu jesteśmy niewidzialnym bytem, niedostępnym fizycznym zmysłom, ale żyjącym wiecznie w świecie duchowym. Ta niedostępność dla naszych zmysłów przypomina niedostępność dla nich ciemnej energii i ciemnej materii. Essenceizm, który jest systemem badawczym budującym teorię wiecznego istnienia czeka w przyszłości analiza, czy te ciemne zjawiska nie mają coś wspólnego z „tworzywem” kształtującym osoby duchowe ludzi oraz takie byty duchowe jak aniołowie. Jednak ten temat przekracza na razie możliwości badawcze essenceizmu. Wygląda na to że nasza wiedza naukowa jest dość skromna, chociaż w porównaniu z wiedzą duchową, która jest na bardzo niskim poziomie, rozwija się w miarę dobrze.

Nasza wieczność jest sprawą podstawową, ale w czasie życia ziemskiego trudno to pojąć. Tymczasem wystarczy uświadomić sobie prostą prawdę: jesteśmy wieczni! Oczywiście, jesteśmy wieczni jako osoby duchowe, które pierwsze kilkadziesiąt lat życia spędzają w ciałach fizycznych.

Kiedyś tłumaczono ludziom, że po śmierci ciała fizycznego ich dusza lub duch przechodzi do „drugiego świata”. Według dość powszechnie przyjętej wiedzy religijnej człowiek mógł iść albo do nieba, albo do piekła, albo do czyśćca. Znaczenie tych trzech miejsc będzie wymagało specjalnego wyjaśnienia w dalszych częściach niniejszego opracowania. Teraz jednak zajmę się pojęciami: dusza, duch i osoba duchowa.

Najpierw trzeba zaznaczyć, że wszystkie te pojęcia badamy dlatego, że po śmierci fizycznej czeka na nas wieczne życie w innym wymiarze i w wiecznym środowisku, bez względu na to, czy będziemy je prowadzić w postaci ducha, duszy czy osoby duchowej. Co zatem te trzy terminy oznaczają w moim opracowaniu?

Znane są powiedzenia: „w tym domu nie ma żywego ducha” lub „tu nie ma żywej duszy” używane dla podkreślenia faktu, że nie ma tam nikogo (żadnego człowieka). Pomaga nam to zrozumieć, że w zasadzie właściwy człowiek to jego osoba duchowa zwana potocznie duchem, a w wielu religiach duszą. Zatem te trzy określenia: osoba duchowa, duch i dusza posiadają według mnie odrębne znaczenia.

W moim opracowaniu używam przede wszystkim pojęć osoba fizyczna i osoba duchowa. Są one razem zjednoczoną jednostką ludzką. Teologia chrześcijańska używa w tym przypadku określeń ciało i dusza. Ja też w podobny sposób rozgraniczam te dwa podstawowe pojęcia. Ciało człowieka to organizm biologiczny, który nazwałem osobą fizyczną. Dla mnie te dwa terminy są prawie jednoznaczne. Tymczasem użycie terminu osoba duchowa, zamiast określenia duch lub dusza, może być dla wielu odbiorców trudne do zrozumienia. Używam tej nazwy, gdyż osoba duchowa stanowi właściwą istotę ludzką. Jest ona o wiele precyzyjniejszą nazwą niż duch. Właściwie w odniesieniu do człowieka unikam terminu duch, gdyż w potocznym rozumieniu oznacza on bardzo szeroką gamę istot duchowych, takich jak aniołowie, duchy zmarłych, demony, diabły, rusałki itp. Równocześnie w moich rozważaniach pojęcie duszy rezerwuję do opisania wewnętrznego charakteru danego bytu. W dalszej części tego rozdziału wyjaśniam dokładnie, jak rozumiem pojęcie duszy ludzkiej. Ogólnie nie jest ona jakimś samodzielnym bytem, ale raczej wewnętrzną, nieodłączną naturą kierującą człowiekiem. Wzorem do jej określenia jest jak gdyby „Dusza Boska”, to znaczy – atrybuty Ducha Bożego. Są to przede wszystkim: Jego Inteligencja, Wola i Uczuciowość, które tworzą jakby Jego Wewnętrzny Charakter. Przenika On wszechobecną Energię Pierwszej Przyczyny, którą dla naszej wyobraźni można nazwać Ciałem Duchowym Boga.

Reasumując, człowiek nie został stworzony tak jak wszystko inne we wszechświecie. Został bowiem zrodzony z Bytu Pierwoistnego, który z tego powodu powinien być nazywany Ojcem Niebieskim.

Każde narodziny nowego człowieka są kolejnym asumptem w rozwoju Samego Boga, aktem poszerzania Jego obecności we wszechświecie. To tak, jakby dzięki naszym narodzinom rozwijał się Sam Ojciec Niebieski, mimo że jest już doskonałym bytem. To twierdzenie odnosi się do sytuacji, w której nasz świat rozwijałby się od początku zgodnie z koncepcją Stwórcy. W ten sposób, za naszym pośrednictwem, Stwórca może realizować Swoje wewnętrzne pragnienie rozwoju, który jest podstawowym mechanizmem istnienia całego wszechstworzenia. Jest on główną zasadą zarówno naszej osobowości, jak i Osobowości Boga. Tak jak wyjaśniałem to w poprzednich rozdziałach, każdy z nas został stworzony, aby stać się jakby przedłużeniem Stwórcy, a właściwie zbiorowym dopełnieniem Boga. Oczywiście, realizacja tej koncepcji będzie możliwa, gdy człowiek osiągnie przewidzianą przez Stwórcę dojrzałość, którą należy rozumieć w kategoriach ludzkich jako doskonałość. Podkreślał to wyraźnie jedyny doskonały człowiek chodzący po Ziemi, Jezus Chrystus, słowami: „bądźcie doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec Niebieski” (Mt 5, 48). Niestety, ta prośba Jezusa pozostaje wciąż niespełniona.

Doskonały człowiek to taki, który odzwierciedla, jako pojedynczy byt, wszystkie podstawowe atrybuty Boga, to znaczy Jego Serce, Inteligencję, Wolę i Uczuciowość. To odzwierciedlenie oznacza właściwie odziedziczenie osobowości od Boga na skalę poszczególnej istoty ludzkiej. Przejęte od Boga cechy tworzą osobowość ludzką, którą można opisać jako pierwotną naturę. Powinna ona kierować życiem każdego z nas. Składają się na nią funkcje inteligencji, odbierane jako działania rozumowe, funkcje uczuciowości, odbierane jako działania emocjonalne lub intuicyjne oraz funkcje woli, odbierane jako działania celowe lub rozwojowe. W naszej pierwotnej naturze wszystkie te atrybuty są harmonijnie wyważone i dojrzałe, choć ujawniają się w pełni dopiero po dojściu jednostki ludzkiej do doskonałości. Działanie uczuciowości, wynikające z serca, jest główną siłą sprawczą pozostającą zawsze w zgodzie z działaniem inteligencji i woli. Doskonały człowiek nie kieruje się bowiem w pierwszej kolejności rozumem czy chęcią spełnienia swoich pragnień, ale działa z potrzeby miłości inspirowanej przez serce. Na tym polega podobieństwo doskonałego człowieka do do Bytu Pierwoistnego. Jeszcze raz pragnę przypomnieć, że wszechświat powstał w wyniku zadziałania Jego Pierwoistnej Siły Miłości, która wprowadziła do tworzącej się czasoprzestrzeni  Jego Pierwoistną Energię. Dlatego siła miłości przeniesiona na człowieka jest siła twórczą prowadzącą nas do doskonałości. Przypominam, że doskonałość człowieka realizuje się w jego osobie duchowej rozwijającej się w oparciu o osobę fizyczną. 

Osoba fizyczna to nasze ciało fizyczne obdarzone instynktem życia, czyli czymś na kształt instynktu u zwierząt. Jednak w przypadku człowieka nie jest to typowy instynkt, choć funkcjonują w nim odruchy warunkowe i bezwarunkowe. W przypadku zwierząt ten wewnętrzny zmysł można nazwać duszą zwierzęcą. Tymczasem ludzkim ciałem fizycznym rządzi wewnętrzna natura kierująca, którą nazywam duszą fizyczną. W takim razie osoba fizyczna to byt fizyczny podobny do bytu zwierzęcego, ale reprezentująca najwyższe stadium rozwoju. Tak jak w przypadku zwierząt, ta osoba jest ściśle związana z otaczającą nas przyrodą i podlega wszystkim prawom w niej obowiązującym. Jak wszystkie byty fizyczne, w określonym czasie musi ona umrzeć. Różnica między osobą fizyczną człowieka a nawet najbardziej rozwiniętym przedstawicielem świata zwierzęcego polega na odmiennym sensie ich istnienia. Można to opisać prostym twierdzeniem. Sensem życia zwierzęcia jest służenie osobie fizycznej człowieka, a sensem istnienia osoby fizycznej jest służenie osobie duchowej.

Być może ciało człowieka, podobne do ciała zwierząt, mogłoby teoretycznie żyć bez osoby duchowej, ale jego funkcjonowanie jest całkowicie z nią związane. Dlatego, wraz z jej odejściem, również z osoby fizycznej uchodzi życie biologiczne. Spowodowane jest to przerwaniem strumienia energii duchowej łączącego oba te byty. Odchodząca z ciała fizycznego osoba duchowa „zabiera” ze sobą całą energię twórczą, zwaną też energią życia, pozostawiając za sobą pozbawione energii tkanki biologiczne. A zatem bez osoby duchowej ciało fizyczne traci nie tylko sens dalszej egzystencji, ale również energię potrzebną do życia. Tu ujawnia się kolosalna różnica między sensem życia zwierzęcia i człowieka.

Osoba duchowa, poza innymi atrybutami, jest bazą dla jednego z najważniejszych przejawów podmiotowego działania osobowości człowieka, jakim jest wolność. To właśnie w jej ramach możemy zamanifestować swoją wolną wolę. W jakim jednak stopniu wolność dotyczy ludzkiej osoby duchowej, a w jakim stopniu osoby fizycznej? 

Podczas gdy wolność jest głęboko wpisana w charakter osoby duchowej, to osoba fizyczna ma bardzo mało wspólnego z prawdziwą wolnością przypisaną człowiekowi. Życie fizyczne to właściwie cały ciąg konieczności, „musów” i obowiązków, czyli tego wszystkiego, co nie jest swobodnym istnieniem. Nie chodzi tu oczywiście o fakt, czy dany człowiek został osadzony w więzieniu, czy prowadzi swobodne życie. Chodzi o to, że osoba fizyczna musi jeść, pić, oddychać, spać i wykonywać setki innych czynności fizjologicznych, bez których nie może żyć. Musi też istnieć w społeczeństwie, mieszkać, pracować, obracać pieniędzmi oraz posługiwać się różnymi innymi środkami współpracy i komunikacji społecznej, gdyż inaczej będzie tak zwanym wyrzutkiem społecznym. Równocześnie każdy z nas jest zobowiązany do przestrzegania ogromnej liczby przepisów, praw oraz nakazów i zakazów, ponieważ jeśli tego nie zrobi, to trafi do miejsca, które jest symbolem braku wolności, czyli do więzienia. Czy to jest prawdziwa wolność?

Wynika z tego, że osoba fizyczna ma bardzo mały zakres swobody i nie może postępować wbrew istniejącym prawom, czyli właściwie nie jest wolna.

W przeciwieństwie do niej osoba duchowa może korzystać z przypisanej jej wolności. Odczuwać ją może z pewnymi ograniczeniami już w czasie życia ziemskiego, ale w pełni staje się wolna po opuszczeniu ciała fizycznego. Również i jej dotyczy uwaga, że wolność to nie anarchia, gdyż jest ona określona prawem najwyższym, czyli naturalnym prawem Bożym, które opisuję w tym opracowaniu w różnych miejscach. Pewną definicję właściwego stanu człowieka przedstawił papież Jan Paweł II, stwierdzając, że nie ma wolności bez Boga. Jest to zgodne z moimi twierdzeniami zawartymi w dwóch pierwszych zdaniach tego akapitu. Świat kształtowany przez doskonałego Stwórcę jest wolny dzięki temu, że zasady, według których został stworzony, odzwierciedlają Jego absolutnie autonomiczną i niezależną Osobowość. Wieczność i nieskończoność, wywodzące się od Stwórcy, są najczęściej utożsamiane ze stanem pozbawionym jakichkolwiek ograniczeń. Dlatego Prawa Boże nie mogą być postrzegane jako ograniczenie wolności. W świecie duchowym pod Jego zwierzchnictwem w naturalny sposób odczuwa się całkowitą wolność połączoną z poczuciem wszechmocy. To daje ogromną radość i pełne zrozumienie właściwej pozycji człowieka wobec przebywającego z nim Ojca Niebieskiego. Człowiek został stworzony „na obraz i podobieństwo” Stwórcy, aby po przejściu przez życie fizyczne stać się w świecie pozamaterialnym istotą Jemu podobną, to znaczy całkowicie wolną. Takiej wolności wszyscy podświadomie pragną, ale jest ona na razie nieosiągalna.

Opisana powyżej wolność jest bazą dla najważniejszego stanu osoby duchowej, czyli stanu miłości. Ludzie niestety stracili kontroluję nad tym stanem. Na początku istnienia ludzkości siła miłości tkwiąca w nas została bowiem pozbawiona swego pierwoistnego kierunku przeznaczonego każdemu człowiekowi przez Pierwoistną Siłę Miłości należącą do Bytu Pierwoistnego. To zjawisko wytworzyło z części mocy siły miłości siłę władzy, która otrzymała kierunek przeciwny do tego, który pierwotnie miała siła miłości. Tak wytworzył się w nas stan zła będący przeciwstawieństwem stanu miłości. Jest to opisane w innych częściach tego opracowania dotyczących istnienia zła. Ten nowy zły stan nie ma nic wspólnego z pierwotną koncepcja Bytu Pierwoistnego, którą przeznaczył On każdemu człowiekowi. Z tego powodu nie tylko nie możemy osiągnąć przynależnej nam doskonałości, ale również całość naszego wiecznego życia pozostaje poza naszym postrzeganiem. Prawdziwy stan naszej osobowości pozostaje więc tylko w naszych marzeniach.

Człowiek, który osiągnął doskonałość osobistą w idealnym świecie, jest szczytowym dziełem Stwórcy, w pełni dokończonym i ustabilizowanym na wieczność. Odzwierciedla on w maksymalny sposób przymioty Boga. Nie ma potrzeby wyobrażać sobie kogoś jeszcze wspanialszego i doskonalszego. Stwórca włożył w Swoje dzieło wszystko, co miał najlepsze. Stąd ważny wniosek, że gdyby gdzieś w kosmosie, na dowolnej planecie, nastąpiło stworzenie jeszcze kolejnych ludzi na Jego „obraz i podobieństwo”, to przypuszczalnie byliby oni identyczni jak my na Ziemi.

Uzupełnienie wiedzy o tym temacie znajduje  się w dziale: „Osoba duchowa człowieka”. Inny temat tego opracowaniaCzłowiek a wszechstworzenie” wyjaśni więcej szczegółów dotyczących miejsca człowieka we wszechświecie.

Kolejne tematy dotyczące człowieka to:

= Osoba duchowa człowieka

 

= Człowiek i inne byty duchowe

 

= Początek ludzkości

 

= Człowiek wobec śmierci

 

= Długa droga ludzkości do wieczności

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Teoria wiecznego istnienia